sobota, 27 października 2012

Prolog.

Więc od czego by tu zacząć? Już wiem.:)  No wiec... O ile dobrze pamiętam to była sobota, byłam umówiona na 14 z menadżerem, mieliśmy omawiać jakiś kontrakt, chyba z INGLOTEM. Zaczęłam się stroić, jako, że byłam modelką mój wygląd musiał być nie naganny... przed wejściem do łazienki dostałam jeszcze sms od Sławka, ( teraz powinnam wspomnieć, że Sławek to mój chłopak od 6 miesięcy, też jest modelem, wydaje mi się że to ten jedyny) potwierdził nasze wieczorne spotkanie. To miała być dla mnie niespodzianka, wiedziałam tylko ze mam się szałowo ubrać (czyli tak jak zawsze, pewnie pójdziemy do jakiegoś klubu).

Gdy wychodziłam z domu wrócił mój brat. Jak zwykle narzekał na mój wygląd, a to, że jestem za chuda, a to, że mam za krótką spódniczkę, ja wiem, że on tak z miłości do mnie, ale czasem już przesadza. Po drodze do biura kupiłam sobie kawę na wynos.

O 18 skończyło się nudne spotkanie, musieliśmy dopracować kontrakt, dzięki któremu będę zarabiała masę forsy. Wróciłam do domu by wybrać strój na wieczór. Z pomocą przyszła mi Ilona, na szczęście nie zapomniała przynieść tych swoich niesamowitych butów. Jeszcze tylko makijaż i jestem gotowa.

Moda Sukienki WieczoroweTak jak się tego domyślałam poszliśmy do Clubu potańczyć. Uwielbiałam patrzeć, jak dziewczyny czerwienieją z zazdrości o mojego Sławka. W sumie wcale się im nie dziwie. Po kilku godzinnych tańcach wylądowaliśmy w jego willi. Przygotował się...świece, płatki róż i te sprawy... uwielbiałam jak traktował mnie ja swoją księżniczkę. Pod wpływem emocji wylądowaliśmy u niego w łożu (w sumie wcale mnie to nie dziwi , zawsze tak było)


Jakiś czas później (mam myśli tygodnie) zorientowałam się, że spóźnia mi się okres. Wiec Ilona doradziła mi bym zrobiła testy. Na początku się opierałam bo przecież się zabezpieczaliśmy i w ogóle, ale, że zawsze jej słucham to i tym razem tak było. Na moje nieszczęście albo i szczęście ( teraz wiem ile radości daje mi Zuzia, ale wtedy świat mi się zawalił) okazało się, że jestem w ciąży, a kontrakt jasno mówił, że nie mogę być ciężarna. Miałam tylko nadzieje ze Sławek się ucieszy, lecz jak każdy się domyśla nie był zachwycony. Ale powiedział, że jakoś damy sobie rade i wyszedł. W sumie zdziwiło mnie jego zachowanie, ale tak na prawdę jakiej innej reakcji można oczekiwać?
 Wtedy zrozumiałam, że koniec z zabawami, clubami które tak bardzo lubię. Uwielbiałam tańczy, pić i szaleć. To teraz miało się zmienić, skończyć. Dużo myślałam o tym jak to będzie.
Chyba jedyną osobą która się ucieszyła na wieść, że będzie ciocią byłą Ilona, w sumie ona zawsze była pozytywnie nastawiona do tego świata.Ooo...warto jeszcze wspomnieć, że jak Tomek się dowiedział to prawie nie zemdlał, 5 razy się dopytywał czy aby jestem pewna i czy przy robieniu testów nic nie zepsułam. No na serio czy on mnie brał za taką głupią? Pamiętam, że jednym z moich zmartwień było jak ja o tym wszystkim opowiem rodzicom?

Tak mijały miesiące, gdy byłam już w 7 miesiącu ciąży ten mój cudowny Sławek mnie zostawił, miałam nadzieje, że stworzymy cudowną rodzinę, chciałam by towarzyszył mi w "szkole rodzenia", a tu spotkałam się z tekstem: "Iza, słuchaj, ja jeszcze nie jestem gotowy, jak ty to sobie wyobrażasz? Po za tym nie byłem do końca szczery z Tobą...Chyba to nie ma sensu...Oczywiście chce się widywać z dzieckiem, alimenty będę płacił" (Moja pierwsza myśl:"Jak to kurwa nie jesteś gotowy? A co ja mam powiedzieć?") (szczerze przeczuwałam to, ale myślałam ze przez te nieszczęsne hormony jestem przewrażliwiona na punkcie jego zachowania). Ten okres pamiętam jak przez mgłę. W nocy dużo łez, w dzień dobra mina do złej gry. Nigdy nie zapomnę jak Ilona opowiadała mi o fazach rozstania:
1. Płacz i stwierdzenie, że bez niego jest się nikim i wchłonięcie xkg lodów
2. Płacz ponieważ każda rzecz dookoła ciebie przypomina ci o jego braku
3. Wściekłość i darcie wszystkich wspólnych fotografii a w głośnikach leci Video-Asele
4. Pogodzenie się z jego odejściem i odnalezienie światełka w tunelu z nadzieją, że będzie lepiej (lecz w głębi serca czuje się potrzebę zemsty)

(no to teraz proszę sobie wyobrazić jak to wyglądało  u cięzarnej:))

Termin porodu zbliżał się nieubłaganie. Tomek już się przyzwyczaił do tej myśli i zaczął wiedzieć plusy całej tej sytuacji. Przygotował pokój dla dziecka (zdecydowałam, że nie chce znać płci). W sumie już nie narzekał na to ze jestem za chuda...:) Choć według mnie byłam ogromna. O.o
Pewnego dnia (dzień, jak co dzień, wstałam, zjadłam coś...dokuczały mi poranne mdłości, usiadłam przy laptopie by sprawdzić ploteczki o celebrytach, w sumie gdyby nie te wymioty i złe samopoczucie to mogła bym tak żyć, wszystko było za mnie robione, każdy się o mnie troszczył, Tomek w końcu nauczył się gotować i muszę przyznać, że szło mu całkiem dobrze, Ilona przychodziła pomagać nam sprzątać mieszkanie) dostałam skurczy, były strasznie silne, przeraziłam się bo byłam sama w domu, nie wiedziałam co robić. Zadzwoniłam  po Ilonę ( mam wrażenie nawet gdyby byli złodzieje u mnie w domu to zamiast na policje zadzwoniła bym do niej), która na szczęście blisko mieszka..wiec byłą w ciągu kilku minut choć dla mnie to była cała wieczność, w drodze do mnie już zadzwoniła po taksówkę. Pomogła mi się do niej zapakować, wzięła wszystkie potrzebne rzeczy, w miedzy czasie zadzwoniła do Tomka z informacją, że TO już się dzieje. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zajęła się mną pielęgniarka, (nawet nie wiecie jak w takiej sytuacji kurza pytanie: niech pani ocenia od 1 do 10 częstotliwość skurczy). Wtedy cały blady do szpitala wpadł Tomek, słyszałam jak Ilona powiedziała mu, że Sławka nie będzie bo jest kimś "zajęty". Zrobiło mi się przykro ale nie to było najważniejsze w tym momencie.

Zaczął się poród.... za jedną rękę trzymała mnie Ilona a za drugą Tomek i ciągle kazał mi przeć, w nerwach odpowiedziałam mu "a co ja debilu robię?" (teraz sobie uświadomiłam, że wypada go przeprosić za to wszystko) Po 2 godzinach było już po wszystkim a na świat przyszła moja córeczka.Gdy usłyszałam jej płacz, łzy popłynęły mi ze wzruszenia. Zapomniałam o całym bólu. Przewinęli ją i dali mi na ręce, położyli blisko mojego serca, była taka delikatna. Lekarz zaproponował mojemu bratu przecięci pępowiny, niestety wtedy usłyszeliśmy głośny huk, bo Tomek zemdlał z wrażenia. (Niech Sławek żałuje, że nie było go wtedy z nami)

Pierwsze miesiące były dość trudne. Kompletnie nie sprawdzałam się w roli młodej mamy, na szczęście z każdej strony miałam pomoc. Wszyscy robili co mogli (nie wiem co bez nich bym zrobiła).

Pewnej nocy Zuzia zaczęła strasznie gorączkować, ciągle płakała, wymiotowała...byłam przerażona. Nie było na co czekać, z Tomkiem pojechaliśmy do szpitala. Lekarz stwierdził że to jakiś wirus. Podał Zuzce kroplówkę i zostawił na obserwacji. Strasznie się o nią bała, nic nie mogłam jeść i spać. Ciągle przy niej czuwałam, w końcu była moim oczkiem w głowie.

Tak minęło kilka dni w szpitalu.Stan Małej z dnia na dzień był coraz lepszy, co mnie bardzo cieszyło.
Szkoda tylko, że Sławek nie odwiedził nas ani razu. A obiecywał, że będzie się opiekował Myszką (Zuzia jest taka malutka, często pieszczotliwie nazywamy ją Myszka). Czasem uświadamiam sobie jak bardzo jeszcze z nim tęsknie....

---------------------------------------------------------------
No to tak wygląda pierwszy rodział/prolog.
Mam nadzieje że zaciekawiłam was taką historią.
I będziecie mnie czasem odwiedzać.
Pozdrawiam.:)

3 komentarze:

  1. Świetny. Ze Sławka to wielki dupek. Jak mógł ją tak zostawić?!Dobrze, że miała przy sobie tak wspaniałą przyjaciółkę i brata.... A to jak zemdlał w szpitalu to było dobre. Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sławka obchodzi zapewne sława, pieniądze i kariera. Z wielką chęcią przeczytam następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy wątek z dzieckiem :)
    dawno już nie spotykałam się z taki rodzajem pisania, tzn. jak w pamiętniku, takim językiem na luzie, jakby opowiadała koleżance :P bardzo mnie to zafascynowało ;D
    Kubiak... spotkałam się już z nim jako bohaterem, ale poczytam o nim z chęcią jeszcze ;]
    ciekawi mnie jak też się dalej akcja rozwinie ;)
    a co do moich rozdziałów to bardzo dziękuję, że czytasz i komentujesz, jednak jestem upartą i słowną osobą, jeśli podjęłam na początku decyzję o cotygodniowym dodawaniu to niestety nic mnie nie przekona do zmiany ^_^
    za tydzień będzie dłuższy, wytrzymasz :P ;D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń