niedziela, 28 października 2012

Rozdział 1.

Czwarty dzień w szpitalu z chorą Zuzią(która ma już 4 miesiące), całe szczęście, Tomek przychodził czasem mnie wymienić, bym mogła pojechać do domu i się ogarnąć. Choć mimo to nie wyglądałam najlepiej, nie mogła spać, jeść, a to wszystko przez ten stres.

To był czwartek...od rana na oddziale panowała dziwna atmosfera. Wszyscy chodzili jak na szpilkach, tacy podekscytowani. Zastanawiam się o co chodzi, co jest powodem ich dziwnego zachowania.

Ale mimo tej atmosfery o 12 przyszła pielęgniarka by zrobić badania kontrolne Zuzi.
- Dlaczego wszyscy dziś chodzą tacy podekscytowani? -nie mogłam już wytrzymać, musiałam ją o to zapytać.
- Na razie nic nie mogę zdradzić, to ma być niespodzianka, ale w sumie Zuzi ona nie dotyczy ponieważ jest jeszcze za mała. Ale proszę się nie martwić.- odpowiedziała mi- A z panią wszystko w porządku? Nie wygląda pani najlepiej. Może się pani zaraziła od któregoś pacjenta?
-Nie, nic mi nie jest. Jestem tylko przemęczona, mała w nocy źle śpi, a przez to ja też. Ale to naprawdę nic takiego. Wieczorem przyjdzie moja koleżanka to mnie zastąpi, wtedy trochę odpocznę.- i pielęgniarka wyszła. Wtedy sama zostałam z moim Słońcem. Przewinęłam ją, nakarmiłam i zaczęłam kołysać by poszła spać. Po 20 minutach zamiast spać, moja Zuzia ciągle płakała, nie wiedziałam co mam robić. Wtedy ktoś zapukał do drzwi... Do naszego pokoju zajrzał jakiś koleś w stroju klauna. Szczerze w pierwszej chwili byłam przerażona, ale po chwili domyśliłam się o co chodzi. Przecież na oddziale leżały starsze dzieci którym się strasznie nudzi i dla rozrywki, szpital wynajął klauna. Musze przyznać, że wyglądał prze zabawnie. Wielkie buty, kolorowy strój i wielki czerwony nos, który jak się przyciśnie to wydawał dźwięk. Przeraziłam się bo ten mężczyzna miał ze 2 metry. W dłoniach trzymał śmieszne pacynki i tanecznym krokiem wszedł do sali, zaraz za nim wszedł drugi klaun. Ale ten był spokojniejszy.

Moja Zuzia jak przestała płakać, jak zaczarowana patrzyła się co się dzieję wokół niej. Ciągle śmiała się i gaworzyła. Stałam zboku razem ze spokojniejszym  klaunem i przyglądaliśmy się tym figlom. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Oblał mnie zimny pot, przed oczami zrobiło się ciemno i straciłam przytomność...


Gdy odzyskałam przytomność leżałam na jakimś łóżku a nade mną stał jakiś klaun. Zdałam sobie sprawę co się dzieje. "Jestem w szpitalu, klauni byli bawić się z moją Zuzią, a właśnie co się z nią dzieje?"
Zaczęłam się rozglądać, moja córeczka smacznie spała.
- O obudziłaś się- powiedział jeden z klaunów- Zbyszek idź po lekarza- powiedział do swojego kolegi- Hej, jestem Michał, wszystko dobrze? Zemdlałaś, całe szczęście, że stałem obok to cie złapałem, tak to mogła byś uderzyć się w głowę o ten stolik.
- Dzięki za ratunek, wszystko w porządku, przez ostatnie dni mało spałam i jadłam wiec to pewnie przez to.
Jestem Iza, a to moja córka Zuzia.
- Ja ze Zbyszkiem martwiliśmy się o ciebie, ale z drugiej strony widok Zibiego usypiającego takie maleństwo, bezcenny. Chyba załapali wspólny język. On ogólnie ma dobry kontakt z dzieckiakami
- Dzięki chłopaki za opiekę nad małą. To bardzo miłe, że przychodzicie tu do dzieciaków i umilacie ich pobyt tutaj. Nie spodziewałam się tego.- wszedł lekarz
-Dzień dobrzy, jak się pani czuje, wszystko w porządku?- zapytał mnie (byłam ciekawa ile razy jeszcze padnie to pytanie i ile razy będę musiała tłumaczyć ze wszystko w porządku). W tej chwili wpadł do sali mój brat i zapytał:
-Iza, słyszałem, że zemdlałaś, co się stało? Wszystko w porządku?- i spojrzał na klaunów, jego zdziwiona mina była bezcenna- a wy kim jesteście?
-Jestem Michał Kubiak, a to Zbyszek. Przychodzimy tu czasami bawić się z dziećmi.- "Michał Kubiak, Michał Kubiak i Zbyszek" coś mi mówiło to nazwisko, te imiona, nie wiedziałam gdzie je słyszałam. Teraz mina Tomka była jeszcze bardziej śmieszna coś w stylu przerażenie z ogromną radością, on chyba rozpoznał ich. Ale starał się trzymać poziom.
-Aha, ja jestem Tomek, miło was poznać. Na pewno dzieciaki są przeszczęśliwe jak mają takich gości.
- Staramy się jak możemy pogadać innym - obaj stanęli w pozach superbohaterów, a cała sala parsknęła śmiechem. Niestety przez to Zuzia obudziła się, w sumie była to pora karmienia (tak zawsze trzeba widzieć plusy)
- Michał widzę, że ci się pani podoba ale ona ma męża wiec już może pójdziemy. A małą Zuzie odwiedzimy jutro. Co ty na to mała Królewno?- powiedział to pochylając się nad łóżeczkiem i wyszli.

- Tomek powiedz mi kim oni byli? Kubiak coś mówi mi to nazwisko, ale raczej sobie nie przypomnę.
-Jak to nie wiesz? Przecież oni są siatkarzami. Grają w drużynie która reprezentuje nasz kraj.- patrzyłam na niego z przerażeniem, w sumie to by pasowało bo byli dość wysocy.
 - Nie spodziewała bym ich się tu, jesteś pewien?
- Tak głupia to na 1000% oni!

Kurcze szkoda, że nie interesuję się siatkówką i nie wiem jak wyglądają bez tych czerwonych nosów i białej farby na twarzy. Ale obiecali wpaść jutro, wypada się dla naszych siatkarzy porządnie ubrać, a nie w dresie tak jak dziś.

---------------------------------------------------------------
No to udało mi się napisać coś.:)
Przepraszam że dopiero teraz, ale muszę się pochwalić,
że byłam na meczu Resovia:Jastrzębski Węgiel i oczywiście było niesamowicie.;)
Komentujcie ;)

5 komentarzy:

  1. No rozdział mega, mega świetny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu gdy wyobraziłam sobie ich dwóch w strojach klauna.:)...Pomysł zaje*****. Nie sądziłam, że w taki sposób poznają się w szpitalu. A Zibi jakie podejście do dzieci.:] Oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. a i czy chcecie taką jakby foto relacje z meczu?

    OdpowiedzUsuń
  3. SZCZERZE, TO NIE UMIEM SOBIE WYOBRAZIĆ MIŚKA I ZIBIEGO W PRZEBRANIU KLAUNA XD A ROZDZIAŁ BARDZO FAJNY :) CIEKAWY POMYSŁ, CZEKAM NA NASTĘPNY ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten pomysł powstał w mojej głowie...tzn..pomyślałam sobie tak...Jak Zibi przebrał się za Herosa to i za klauna może.:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszcze meczu! :) A co do rozdzialu, padlam ze smiechu. :D Zapraszam do mnie: jednospotkanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń