poniedziałek, 29 października 2012

Jastrzębski Węgiel vs Assco Resovia 28.10.2012

Wiec jak już pisałam wczoraj byłam na meczu. Dziś chce podzielić się zdjęciami z tego wydarzenia.:P
Fotograf: Magdalena Wereska.

























Wiem, że nie po kolei i, że się nie mieszczą ale trudno.:) 
Wiem, że dużo zdjęć Patryka ale nie mogłam się powstrzymać.
Mam małą słabość do tego pana.:)
Mam nadzieje, że zdjęcia się podobają.:)
(wynik: 3:0 dla Resovii)
xoxo

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 2.

W piątek rano zadzwoniłam po Ilonę by mnie zamieniła, bo ja przecież muszę się wystroić. Po za tym fajnie by było w końcu ogarnąć jak oni wyglądają "na co dzień". Pamiętam jak siedziałam i jarałam się tym spotkaniem, choć tak naprawdę sport mnie interesował.
Jak przyszła Ilona to "wlała na mnie kubeł zimnej wody" słowami: - ale ty głupia jesteś, przecież to sportowcy, najbardziej rozchwytywane mięso na rynku, na pewno są zajęci, a jak nawet nie to na pewno zainteresują się dziewczyną spotkaną w szpitalu i to jeszcze z dzieckiem...- stwierdziłam, że ona ma racje,  po co ja się nakręca? pewnie nawet nie przyjdą.




Oczywiście mimo wszystko jak wróciłam do domu sprawdziłam jak wyglądają ci "wielcy" siatkarze. Przeczytałam o nich kilka artykułów. Dowiedziałam się, że są przyjaciółmi w życiu prywatnym i że obaj są bez dziewczyn/narzeczonych/żon [tak wiem ze Zibi i Dziku mają dziewczynę, ale w mojej wizji jej nie ma]. Obejrzałam kilka odcinków "Igłą Szyte". Moje pierwsze wrażenie...hmmm...z wyglądu bardziej słodziakiem wydawał Michał, ale charakter Zbyszka. Wole tak zwanych niegrzecznych chłopców, którzy postawią na swoim, nie boją się niczego, są takimi zadziorami.

Gdy wróciłam do szpitala, jeszcze nie było moich, to znaczy Zuzi gości. Z każda minutą myślałam, że już nie przyjdą. Trudno się mówi, było mi przykro ale czego można było się spodziewać. Ilona miała racje, byłam tylko kolejną osobą, którą spotkali na swej ścieżce. Tak na prawdę to do Zuzi przyjdą, a nie do mnie.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi, z nadzieją powiedziałam: "proszę" , weszła pielęgniarka a za nią wszedł Sławek (byłam w szoku, co on tu robił, i to jeszcze dziś gdy miałam mieć gości).
-Cześć Iza. Chciałem zobaczyć co u Małej, przepraszam, że nie dzwoniłem ale byłem zajęty. Ale teraz postaram się częściej was odwiedzać. - w pierwszej chwili miałam ochotę go wywalić za drzwi, ale wzięłam głęboki oddech, w końcu ma prawdo widzieć się z córką.
-Hej, no tak lepiej późno niż wcale. Chcesz bym cię zostawiła z Zuzią na kilka chwil sam na sam?
- Z Zuzią? Nie wierze, że takie dałaś jej imię. Czego mnie nie zapytałaś o zdanie? Zuzia..przecież to takie prymitywne.
- Chyba żartujesz, że jeszcze cię o zgodę będę pytać? Zuzia to piękne imię i pasuje do mojej córki. Po za tym to ja ją będę wychowywać więc twoje zdanie nie ma najmniejszego znaczenia w tej kwestii.
- Pewnie ten twój brat je wymyślił, zawsze był jakiś dziwny i pospolity.
- Nic ci do tego kto wymyślił. Zuzia zostaje, rozumiesz? - i wyszłam, nie mogłam dłużej na niego patrzeć. Ale po przejściu kilku metrów zorientowałam się, że ten pacan jest jest kompletnym idiotą i nie poradzi sobie z Myszką, więc czym prędzej się wróciłam. Gdy weszłam mała niepewnie rozglądała się dokoła szukając znajomych twarzy, była bliska od tego by się nie rozpłakać, jak mnie zobaczyła od razu jej oczy zaczęły się śmiać. Wtedy Sławek wyją z reklamówki dużego misia, pomyślałam ze tym sposobem chce przekupić Zuzie do siebie. Na szczęście Mała jest za mała, żeby się nabrać na takie tanie chwyty. Sławek spojrzał na zegarek zapytał czy czegoś jeszcze nie potrzebuje i pożegnał się z nami pod pretekstem kolejnej sesji zdjęciowej. Ja stwierdziłam, że to nie miejsce i pora by mówić o alimentach wiec ucieszyłam się, że postanowił już iść sobie. Niestety zanim to nastąpiło usłyszeliśmy pukanie i tak jak poprzedniego dnia drzwi otworzyły się bez zaproszenia. Moim oczom ukazały się dwa przesłodkie klauny. Lecz tym razem ten drugi czyli Michał trzymał dla mnie kwiaty.

Gdy ich zobaczył, chyba jak każdy był przerażony. Chyba postanowił zobaczyć co się będzie się działo dalej. Michał na widok Sławka też się trochę speszył.
- Kwiaty dla pięknej mamy.- oczywiście zarumieniłam się. Fakt zapomniałam opowiedzieć w końcu jak się ubrałam na to "spotkanie". Postawiłam na wygodę.

- Dziękuje, nie spodziewałam się. Zobacz Sławuś to są dopiero dżentelmen. A tak po za tym Sławek to jest Michał a to Zbyszek. Odwiedzają Zuzie by jej się nie nudziło- mówiłam z bananem na ustach.
- Jasne- odpowiedział Sławek i z grzeczności podał rękę. Ja wtedy wyszłam poszukać wazonu na mój bukiet. Gdy wróciłam Sławka już nie było

- No Zbyszek widzę, że masz rękę do dzieci. Nie uważasz, że czas na swoje- zapytałam Zbyszka
- Jak pewnie dobre wiesz, żeby mieć dzieci potrzebna jest jeszcze kobieta.
-No ale u wy, wspaniali siatkarze, chyba nie macie z tym problemu?-zapytałam.
 - Kurde, poznała nas, mimo naszego przebrania- wtrącił się Kubiak. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- No wiesz jak się przedstawiasz z imienia i nazwiska to trudno was nie poznać- nie przyznałam się, że jeszcze wczoraj nie wiedziałam kim oni są- po za tym wasze centymetry wyróżniają was od reszty społeczeństwa.
-Nawet nie wiesz jakie jest to przytłaczające. w głupie drzwi się nie mieścić. Ale ty w sumie też wysoka jesteś.
- No nie aż tak jak wy. Ale w moim zawodzie być wysokim to podstawa.
- To gdzie pracujesz?- Zainteresował się Zbyszek, który bardziej zwracał na Zuzie uwagę niż na mnie, szczerze? irytowało mnie to troche
- Tzn. pracowałam jako modelka. Ale zaszłam w ciąże i musiałam przerwać kontrakt. Ale jak Mała podrośnie to mam nadzieje wrócić na wybieg.
- W sumie wyglądasz jak modelka.- wtrącił Michał, całe szczęście, że tu był, przynajmniej było z kim gadać.
- Miło mi (zalotny uśmiech) a wy jak tam sobie radzicie z hotkami?
- Taaaa, te nasze kochane hotki, co byśmy bez nich zrobili? Co nie, Bartman? Rzucasz jak najdalej skarpetkę one się na nią rzucają a ty wtedy uciekasz ot cała filozofia, na szczęście mamy długie nogi.- nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, jeszcze to jego gestykulowanie, był naprawdę uroczy.
- Jak tak możesz o nich mówić, ona was tak kochają. Myślałam, że to przyjemne uczucie wiedzieć, że jest się czyimś idolem.
-Bo miłe, ale czasem przesadzają...ale koniec o pracy. Co z małą, na co jest chora?
- Teraz już jest prawie zdrowa, tylko leży na obserwacji bo ma słabą odporność.- właśnie zorientowałam się, że to pora karmienia wiec musiałam przeprosić chłopaków w bardzo delikatny sposób- Wiecie chłopaki Zuzia chyba jest już głodna.
- To ja ją nakarmię- wyrwał się Zibi
- Ale ona jeszcze nie je z butelki tylko z...
- Aaaaaaa, ok ok to już się wynosimy, fajnie jest tak czasem oderwać się od rzeczywistości. Do zobaczenia.
-Jeszcze raz dzięki za kwiaty. Odwiedźcie nas jeszcze
- Do zobaczenia.:)- i poszli, miło, ze dotrzymali słowa. Naprawdę fajni chłopaki, szkoda, że odwiedzili nas na tak krótko.


Z perspektywy chłopaków: [Musze tu wstawić coś co się dzieje u chłopaków by było trochę ciekawiej]
- Fajna jest ta Iza, co nie? Fajne jest to, że nie robi na niej wrażenia to kim jesteśmy, można z nią na luzie pogadać.- Od wczoraj tylko o niej myślę i tylko o niej mówię, Zbyszek niedługo to zacznie wkurzać.
-Tak, spoko jest, ale jej córka jest taka słodka. Dlaczego wszystkie dzieci takie nie są? A ty Stary weś się ogarnij. Ona ma męża. Widziałeś jak na nas dziś patrzył. Daj se z nią spokój.
- Jutro musimy tam pójść, oj wiem, że ma męża. Tylko się zastanawiam który czy ten Sławek czy Tomek, co wczoraj do niej wpadł?
- Mówię Ci debilu daj se spokój. Ona nie jest dla ciebie. - Kurde, ale chłopak jest zauroczony, trochę szkoda, Iza spoko laska, miałem nadzieje, że to mi się uda ją poderwać, ale wtedy Michał nie daruje mi tego, choć jej ciało modelki kusi.

Kurde muszę się jakoś z nią spotkać, ale w normalnych strojach a nie w klauna, ciekawe co ona o nas myśli, szkoda, że ma męża. Szczęściarz, może mieć kobietę o tak wspaniałych oczach, włosach ciele.


--------------------------------------------------------
Kolejny, krótki ale chciałam go dodać jeszcze przed mecze ZAKSY.
Ok to ja lece oglądać.:)

Pozdrawiam

Rozdział 1.

Czwarty dzień w szpitalu z chorą Zuzią(która ma już 4 miesiące), całe szczęście, Tomek przychodził czasem mnie wymienić, bym mogła pojechać do domu i się ogarnąć. Choć mimo to nie wyglądałam najlepiej, nie mogła spać, jeść, a to wszystko przez ten stres.

To był czwartek...od rana na oddziale panowała dziwna atmosfera. Wszyscy chodzili jak na szpilkach, tacy podekscytowani. Zastanawiam się o co chodzi, co jest powodem ich dziwnego zachowania.

Ale mimo tej atmosfery o 12 przyszła pielęgniarka by zrobić badania kontrolne Zuzi.
- Dlaczego wszyscy dziś chodzą tacy podekscytowani? -nie mogłam już wytrzymać, musiałam ją o to zapytać.
- Na razie nic nie mogę zdradzić, to ma być niespodzianka, ale w sumie Zuzi ona nie dotyczy ponieważ jest jeszcze za mała. Ale proszę się nie martwić.- odpowiedziała mi- A z panią wszystko w porządku? Nie wygląda pani najlepiej. Może się pani zaraziła od któregoś pacjenta?
-Nie, nic mi nie jest. Jestem tylko przemęczona, mała w nocy źle śpi, a przez to ja też. Ale to naprawdę nic takiego. Wieczorem przyjdzie moja koleżanka to mnie zastąpi, wtedy trochę odpocznę.- i pielęgniarka wyszła. Wtedy sama zostałam z moim Słońcem. Przewinęłam ją, nakarmiłam i zaczęłam kołysać by poszła spać. Po 20 minutach zamiast spać, moja Zuzia ciągle płakała, nie wiedziałam co mam robić. Wtedy ktoś zapukał do drzwi... Do naszego pokoju zajrzał jakiś koleś w stroju klauna. Szczerze w pierwszej chwili byłam przerażona, ale po chwili domyśliłam się o co chodzi. Przecież na oddziale leżały starsze dzieci którym się strasznie nudzi i dla rozrywki, szpital wynajął klauna. Musze przyznać, że wyglądał prze zabawnie. Wielkie buty, kolorowy strój i wielki czerwony nos, który jak się przyciśnie to wydawał dźwięk. Przeraziłam się bo ten mężczyzna miał ze 2 metry. W dłoniach trzymał śmieszne pacynki i tanecznym krokiem wszedł do sali, zaraz za nim wszedł drugi klaun. Ale ten był spokojniejszy.

Moja Zuzia jak przestała płakać, jak zaczarowana patrzyła się co się dzieję wokół niej. Ciągle śmiała się i gaworzyła. Stałam zboku razem ze spokojniejszym  klaunem i przyglądaliśmy się tym figlom. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Oblał mnie zimny pot, przed oczami zrobiło się ciemno i straciłam przytomność...


Gdy odzyskałam przytomność leżałam na jakimś łóżku a nade mną stał jakiś klaun. Zdałam sobie sprawę co się dzieje. "Jestem w szpitalu, klauni byli bawić się z moją Zuzią, a właśnie co się z nią dzieje?"
Zaczęłam się rozglądać, moja córeczka smacznie spała.
- O obudziłaś się- powiedział jeden z klaunów- Zbyszek idź po lekarza- powiedział do swojego kolegi- Hej, jestem Michał, wszystko dobrze? Zemdlałaś, całe szczęście, że stałem obok to cie złapałem, tak to mogła byś uderzyć się w głowę o ten stolik.
- Dzięki za ratunek, wszystko w porządku, przez ostatnie dni mało spałam i jadłam wiec to pewnie przez to.
Jestem Iza, a to moja córka Zuzia.
- Ja ze Zbyszkiem martwiliśmy się o ciebie, ale z drugiej strony widok Zibiego usypiającego takie maleństwo, bezcenny. Chyba załapali wspólny język. On ogólnie ma dobry kontakt z dzieckiakami
- Dzięki chłopaki za opiekę nad małą. To bardzo miłe, że przychodzicie tu do dzieciaków i umilacie ich pobyt tutaj. Nie spodziewałam się tego.- wszedł lekarz
-Dzień dobrzy, jak się pani czuje, wszystko w porządku?- zapytał mnie (byłam ciekawa ile razy jeszcze padnie to pytanie i ile razy będę musiała tłumaczyć ze wszystko w porządku). W tej chwili wpadł do sali mój brat i zapytał:
-Iza, słyszałem, że zemdlałaś, co się stało? Wszystko w porządku?- i spojrzał na klaunów, jego zdziwiona mina była bezcenna- a wy kim jesteście?
-Jestem Michał Kubiak, a to Zbyszek. Przychodzimy tu czasami bawić się z dziećmi.- "Michał Kubiak, Michał Kubiak i Zbyszek" coś mi mówiło to nazwisko, te imiona, nie wiedziałam gdzie je słyszałam. Teraz mina Tomka była jeszcze bardziej śmieszna coś w stylu przerażenie z ogromną radością, on chyba rozpoznał ich. Ale starał się trzymać poziom.
-Aha, ja jestem Tomek, miło was poznać. Na pewno dzieciaki są przeszczęśliwe jak mają takich gości.
- Staramy się jak możemy pogadać innym - obaj stanęli w pozach superbohaterów, a cała sala parsknęła śmiechem. Niestety przez to Zuzia obudziła się, w sumie była to pora karmienia (tak zawsze trzeba widzieć plusy)
- Michał widzę, że ci się pani podoba ale ona ma męża wiec już może pójdziemy. A małą Zuzie odwiedzimy jutro. Co ty na to mała Królewno?- powiedział to pochylając się nad łóżeczkiem i wyszli.

- Tomek powiedz mi kim oni byli? Kubiak coś mówi mi to nazwisko, ale raczej sobie nie przypomnę.
-Jak to nie wiesz? Przecież oni są siatkarzami. Grają w drużynie która reprezentuje nasz kraj.- patrzyłam na niego z przerażeniem, w sumie to by pasowało bo byli dość wysocy.
 - Nie spodziewała bym ich się tu, jesteś pewien?
- Tak głupia to na 1000% oni!

Kurcze szkoda, że nie interesuję się siatkówką i nie wiem jak wyglądają bez tych czerwonych nosów i białej farby na twarzy. Ale obiecali wpaść jutro, wypada się dla naszych siatkarzy porządnie ubrać, a nie w dresie tak jak dziś.

---------------------------------------------------------------
No to udało mi się napisać coś.:)
Przepraszam że dopiero teraz, ale muszę się pochwalić,
że byłam na meczu Resovia:Jastrzębski Węgiel i oczywiście było niesamowicie.;)
Komentujcie ;)

sobota, 27 października 2012

Prolog.

Więc od czego by tu zacząć? Już wiem.:)  No wiec... O ile dobrze pamiętam to była sobota, byłam umówiona na 14 z menadżerem, mieliśmy omawiać jakiś kontrakt, chyba z INGLOTEM. Zaczęłam się stroić, jako, że byłam modelką mój wygląd musiał być nie naganny... przed wejściem do łazienki dostałam jeszcze sms od Sławka, ( teraz powinnam wspomnieć, że Sławek to mój chłopak od 6 miesięcy, też jest modelem, wydaje mi się że to ten jedyny) potwierdził nasze wieczorne spotkanie. To miała być dla mnie niespodzianka, wiedziałam tylko ze mam się szałowo ubrać (czyli tak jak zawsze, pewnie pójdziemy do jakiegoś klubu).

Gdy wychodziłam z domu wrócił mój brat. Jak zwykle narzekał na mój wygląd, a to, że jestem za chuda, a to, że mam za krótką spódniczkę, ja wiem, że on tak z miłości do mnie, ale czasem już przesadza. Po drodze do biura kupiłam sobie kawę na wynos.

O 18 skończyło się nudne spotkanie, musieliśmy dopracować kontrakt, dzięki któremu będę zarabiała masę forsy. Wróciłam do domu by wybrać strój na wieczór. Z pomocą przyszła mi Ilona, na szczęście nie zapomniała przynieść tych swoich niesamowitych butów. Jeszcze tylko makijaż i jestem gotowa.

Moda Sukienki WieczoroweTak jak się tego domyślałam poszliśmy do Clubu potańczyć. Uwielbiałam patrzeć, jak dziewczyny czerwienieją z zazdrości o mojego Sławka. W sumie wcale się im nie dziwie. Po kilku godzinnych tańcach wylądowaliśmy w jego willi. Przygotował się...świece, płatki róż i te sprawy... uwielbiałam jak traktował mnie ja swoją księżniczkę. Pod wpływem emocji wylądowaliśmy u niego w łożu (w sumie wcale mnie to nie dziwi , zawsze tak było)


Jakiś czas później (mam myśli tygodnie) zorientowałam się, że spóźnia mi się okres. Wiec Ilona doradziła mi bym zrobiła testy. Na początku się opierałam bo przecież się zabezpieczaliśmy i w ogóle, ale, że zawsze jej słucham to i tym razem tak było. Na moje nieszczęście albo i szczęście ( teraz wiem ile radości daje mi Zuzia, ale wtedy świat mi się zawalił) okazało się, że jestem w ciąży, a kontrakt jasno mówił, że nie mogę być ciężarna. Miałam tylko nadzieje ze Sławek się ucieszy, lecz jak każdy się domyśla nie był zachwycony. Ale powiedział, że jakoś damy sobie rade i wyszedł. W sumie zdziwiło mnie jego zachowanie, ale tak na prawdę jakiej innej reakcji można oczekiwać?
 Wtedy zrozumiałam, że koniec z zabawami, clubami które tak bardzo lubię. Uwielbiałam tańczy, pić i szaleć. To teraz miało się zmienić, skończyć. Dużo myślałam o tym jak to będzie.
Chyba jedyną osobą która się ucieszyła na wieść, że będzie ciocią byłą Ilona, w sumie ona zawsze była pozytywnie nastawiona do tego świata.Ooo...warto jeszcze wspomnieć, że jak Tomek się dowiedział to prawie nie zemdlał, 5 razy się dopytywał czy aby jestem pewna i czy przy robieniu testów nic nie zepsułam. No na serio czy on mnie brał za taką głupią? Pamiętam, że jednym z moich zmartwień było jak ja o tym wszystkim opowiem rodzicom?

Tak mijały miesiące, gdy byłam już w 7 miesiącu ciąży ten mój cudowny Sławek mnie zostawił, miałam nadzieje, że stworzymy cudowną rodzinę, chciałam by towarzyszył mi w "szkole rodzenia", a tu spotkałam się z tekstem: "Iza, słuchaj, ja jeszcze nie jestem gotowy, jak ty to sobie wyobrażasz? Po za tym nie byłem do końca szczery z Tobą...Chyba to nie ma sensu...Oczywiście chce się widywać z dzieckiem, alimenty będę płacił" (Moja pierwsza myśl:"Jak to kurwa nie jesteś gotowy? A co ja mam powiedzieć?") (szczerze przeczuwałam to, ale myślałam ze przez te nieszczęsne hormony jestem przewrażliwiona na punkcie jego zachowania). Ten okres pamiętam jak przez mgłę. W nocy dużo łez, w dzień dobra mina do złej gry. Nigdy nie zapomnę jak Ilona opowiadała mi o fazach rozstania:
1. Płacz i stwierdzenie, że bez niego jest się nikim i wchłonięcie xkg lodów
2. Płacz ponieważ każda rzecz dookoła ciebie przypomina ci o jego braku
3. Wściekłość i darcie wszystkich wspólnych fotografii a w głośnikach leci Video-Asele
4. Pogodzenie się z jego odejściem i odnalezienie światełka w tunelu z nadzieją, że będzie lepiej (lecz w głębi serca czuje się potrzebę zemsty)

(no to teraz proszę sobie wyobrazić jak to wyglądało  u cięzarnej:))

Termin porodu zbliżał się nieubłaganie. Tomek już się przyzwyczaił do tej myśli i zaczął wiedzieć plusy całej tej sytuacji. Przygotował pokój dla dziecka (zdecydowałam, że nie chce znać płci). W sumie już nie narzekał na to ze jestem za chuda...:) Choć według mnie byłam ogromna. O.o
Pewnego dnia (dzień, jak co dzień, wstałam, zjadłam coś...dokuczały mi poranne mdłości, usiadłam przy laptopie by sprawdzić ploteczki o celebrytach, w sumie gdyby nie te wymioty i złe samopoczucie to mogła bym tak żyć, wszystko było za mnie robione, każdy się o mnie troszczył, Tomek w końcu nauczył się gotować i muszę przyznać, że szło mu całkiem dobrze, Ilona przychodziła pomagać nam sprzątać mieszkanie) dostałam skurczy, były strasznie silne, przeraziłam się bo byłam sama w domu, nie wiedziałam co robić. Zadzwoniłam  po Ilonę ( mam wrażenie nawet gdyby byli złodzieje u mnie w domu to zamiast na policje zadzwoniła bym do niej), która na szczęście blisko mieszka..wiec byłą w ciągu kilku minut choć dla mnie to była cała wieczność, w drodze do mnie już zadzwoniła po taksówkę. Pomogła mi się do niej zapakować, wzięła wszystkie potrzebne rzeczy, w miedzy czasie zadzwoniła do Tomka z informacją, że TO już się dzieje. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zajęła się mną pielęgniarka, (nawet nie wiecie jak w takiej sytuacji kurza pytanie: niech pani ocenia od 1 do 10 częstotliwość skurczy). Wtedy cały blady do szpitala wpadł Tomek, słyszałam jak Ilona powiedziała mu, że Sławka nie będzie bo jest kimś "zajęty". Zrobiło mi się przykro ale nie to było najważniejsze w tym momencie.

Zaczął się poród.... za jedną rękę trzymała mnie Ilona a za drugą Tomek i ciągle kazał mi przeć, w nerwach odpowiedziałam mu "a co ja debilu robię?" (teraz sobie uświadomiłam, że wypada go przeprosić za to wszystko) Po 2 godzinach było już po wszystkim a na świat przyszła moja córeczka.Gdy usłyszałam jej płacz, łzy popłynęły mi ze wzruszenia. Zapomniałam o całym bólu. Przewinęli ją i dali mi na ręce, położyli blisko mojego serca, była taka delikatna. Lekarz zaproponował mojemu bratu przecięci pępowiny, niestety wtedy usłyszeliśmy głośny huk, bo Tomek zemdlał z wrażenia. (Niech Sławek żałuje, że nie było go wtedy z nami)

Pierwsze miesiące były dość trudne. Kompletnie nie sprawdzałam się w roli młodej mamy, na szczęście z każdej strony miałam pomoc. Wszyscy robili co mogli (nie wiem co bez nich bym zrobiła).

Pewnej nocy Zuzia zaczęła strasznie gorączkować, ciągle płakała, wymiotowała...byłam przerażona. Nie było na co czekać, z Tomkiem pojechaliśmy do szpitala. Lekarz stwierdził że to jakiś wirus. Podał Zuzce kroplówkę i zostawił na obserwacji. Strasznie się o nią bała, nic nie mogłam jeść i spać. Ciągle przy niej czuwałam, w końcu była moim oczkiem w głowie.

Tak minęło kilka dni w szpitalu.Stan Małej z dnia na dzień był coraz lepszy, co mnie bardzo cieszyło.
Szkoda tylko, że Sławek nie odwiedził nas ani razu. A obiecywał, że będzie się opiekował Myszką (Zuzia jest taka malutka, często pieszczotliwie nazywamy ją Myszka). Czasem uświadamiam sobie jak bardzo jeszcze z nim tęsknie....

---------------------------------------------------------------
No to tak wygląda pierwszy rodział/prolog.
Mam nadzieje że zaciekawiłam was taką historią.
I będziecie mnie czasem odwiedzać.
Pozdrawiam.:)

piątek, 26 października 2012

Jak kazdy się domyśla bohaterowie!

Wypadało by dodać jakiś bohaterów. Wiec główną bohaterką będzie:

 Jestem Izabela Kraśnicka. Mam 22 lat. Pracowałam jako modelka, w sumie zawsze chciałam pracować w tym zawodzie, lecz jak to zwykle bywa, los chciał inaczej i aktualnie zajmuje się moją córeczką. Niestety wraz z utratą  pracy opuścił mnie mój partner. Ale to nic, mam kochającą mnie rodzinę i jak na razie to jest dla mnie najważniejsze.
 To jest Zuzia mój największy skarb. To dzięki niej wstaje codziennie rano z uśmiechem na ustach. 
 Tomek jest moim bratem, ma 25 lat. Wiem, że bardzo mnie kocha. Wynajmujemy razem mieszkanie, dzięki niemu czuje się bezpieczna, zawsze mogę na niego liczyć, wiem, że mnie chroni.
 Michał Kubiak ( Dziku) ma 24 lat. Kto by go nie znał? Jest zawodowym siatkarzem (jest w drużynie reprezentacji, a na co dzień gra w Jastrzębskim Węglu). Gra na pozycji przyjmującego (cokolwiek to znaczy) Jak widać na załączonym obrazku jest MEGA ciachem. Muszę się przyznać ale nigdy jakoś sport mnie nie pociągał, sportowcy już bardziej, ale bez przesady...wolałam chłopców w stylu "BAD BOY" ale co mi po tym...haha...wiem...Zuzia.:D
 Ilona moja najlepsza kumpela od 5 roku życia...Zawsze ale to zawsze jest przy mnie (czy każdy teraz sobie zadaje pytanie..czy przy porodzie też? odpowiadam TEŻ). Jestem jej wdzięczna za to co dla mnie robi i kim dla mnie jest...
 Oto piękna Victoria... taa...co by tu o niej opisać? Jest 21 letnią śliczną dziewczyną...od zawsze ze mną konkuruje i to się chyba już nie zmieni. Mój brat się w niej podkochiwał ale już przejrzał na oczy...ufff..całe szczęście.;)
Zbigniew Bartman (no tego to chyba każdy zna) (inaczej: Zibi lub ZB9) ma 25 lat, jest najlepszym przyjacielem Michała Kubiaka. Też jest w reprezentacji i tak jak on gra w Jastrzębskim Węglu.
   

Chciała bym wam opowiedzieć moją historie...
---------------------------------------------------Wiec tak kilka słów od autorki:
Wszystko jest zmyślone...
Taka jedna uwaga jeśli będą pojawiać sie nawiasy kwadratowe [ ... ] to znaczy to jakaś uwaga ode mnie,
a jeśli zwykłe nawiasy (...) to uwaga Izy...

Wstep :D

Uwielbiam czytać różne blogi, oczywiście najbardziej te o siatkówce. Wiec zastanawiam się czy nie spróbować własnych sił....Już mogę zapewnić że głównej roli nie będzie grał Kurek, Winiar czy Zibi...o co to, to nie.;P Oczywiście i te postacie będą się przejawiać no ale nie jako główne wątki, proszę się nie martwić to nie dla tego, że ich nie lubię, bo tak nie jest, jestem ich wielką fanką ;) Nad głównymi postaciami się jeszcze zastanowię. Mam nadzieje, że ta historia będzie ciekawa i nieprzewidywalna.... bardzo chciała bym by udało mi się was zaskoczyć. Przez to że zaczynam pisać dopiero dziś to oczywiście rozdziały będę dodawać rzadko, ale najczęściej jak tylko się da.:P Zdaje sobie sprawę, że początki zawsze są trudne i mało kto będzie odwiedzał mój blog...ale jak tylko spodoba sie wam moja historia to przekażcie linka dalej.;P
W komentarzach swoje numery gg jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach. Jeśli chcecie bym ja odwiedziła wasz blog to też piszcie w komentarzach.

Jak na razie polecę wam mój ulubiony jak na razie blog:
<3 You are my dream <3



Pozdrawiam MartuSqa
xoxo