niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 8.

"Hej Misiek, spotkałam Polańskiego i zaprosiłam go na nasz trening. Prawdopodobnie będzie też Ilona"
"Hej, ok ok nie ma problemu. A twój Tomek?"
"No niestety ktoś musi zająć się Zuzią"
"No fakt, to kiedy?"
"Może jutro koło 10?"
"Ok. Akurat odwołany mamy trening poranny. Przyjechać po was?"
" Nie, damy sobie jakoś same rade"

Taką dość neutralną (jak na mój gust) przeprowadziłam z Michałem. Teraz trzeba powiadomoić reszte:
"Jutro, godzina 10, hala, towarzyskie spotkanko :)" w odpowiedzi dostałam "będę" i "nie mogę się doczekać". Teraz  trzeba przekonać Tomka by zaopiekował się Zuzią na ten czas, w tym celu udałam się do jego sypialni.
-Tomeczku, mógł byś jutro o 10 tak dwie godzinki zaopiekować się Zuzią?
- No w sumie to mogę. A ty co ? Znów będziesz się szlajać z swoimi siatkarzynami?
-Oj daj spokój. Wiesz, że jak chce wrócić do pracy to muszę wyrzeźbić ciałko. A kto jak nie oni mi w tym pomogą?
-Tak ale przy okazji będą mogli bezkarnie gapić się na toją zgrabną pupe!
- Uważasz, że mam zgrabną pupe? Braciszku nie poznaję cię! - odpowiedziałam, z szerokim bananem  na ustach. Po tych słowach, Tomek rzucił mnie poduszką i wykrzyczał...
-Lepiej uważaj na słowa!  

Wróciłam do pokoju, Zuzia smacznie spała wiec ja wzięłam szybki prysznic i poszłam w jej ślady.
Wstałam dość późno bo o 9:00. Pobiegłam do łazienki (wiadomo....zęby, tonikiem przetrzeć twarz), wróciłam do pokoju, tam założyłam jakieś leginsy i tunikę, wróciłam do łazienki by zrobić lekki makijaż, aż tak nie mam obsesji na tym punkcie, wiedziałam, że z pełnym makijażem będę komicznie wyglądać. O 9:50 przyszła już Ilona. Ja jeszcze wpadłam na chwilę do kuchni by zabrać wodę i w sumie byłam gotowa.
Doszłyśmy do wniosku, że lepiej będzie jak pojedziemy samochodem Ilony.

Dojechałyśmy na miejsce...Pod halą czekali już chłopcy. Na przywitanie z każdym się przytuliłam, w sumie Ilona poszła w moje ślady. I od razu poznała się z Łukaszem. Zauważyłam, że pod nieuwagą chłopców puściła mi oczko na znak, że zgadza się z moją opinią o tym siatkarzu. Weszliśmy do ośrodka, całe szczęście bo boisko było puste.

Zibi z Łukaszem odeszli na bok by na własną rękę się rozciągać, a nam pomógł "kochany" Misiek.
Najpierw zaczęliśmy od rozciągania mięśni nóg (staw skokowy, ścięgno Achillesa i takie tam duperele), potem krążenia bioder, następnie ręce i szyja. Z jednej strony cieszyłam się, że Michał mnie nie faworyzował i poświęcał mi tyle samo uwagi co mojej przyjaciółce. Ale z drugiej strony byłam trochę zazdrosna. Naszły mnie nawet myśli, że tak naprawdę uroiłam sobie to, że on się we mnie buja a on po prostu stara się być miły. Musiałam interweniować, w końcu Ilonie "przypisany" był Łukasz. Poprosiłam więc Kubiaka by zaprowadził mnie do łazienki. Kątem oka zauważyłam, że Ilona dołączyła do ćwiczących chłopaków.
-Wiesz co wykombinowałam? - odezwałam się jako pierwsza..
- Nie? Mam się bać?
- Chyba żartujesz, to nic wspólnego z tobą. Zaprosiłam Ilonę i Łukasza, by się poznali, a potem może coś więcej, według mnie byli by idealną parą.
-Czekaj, czekaj, oni jakieś pół godziny temu się poznali a ty już wiesz, że będą idealną parą?
-No bez przesady, może nie jestem pewna, ale mam takie przeczucie.
- Ok, a mówisz mi to bo?
-Bo chce byś pomógł aranżować jak najwięcej sytuacji by oni mogli się zbliżyć do siebie...- nie wiem czy to akurat dobry pomysł prosić Kubiaka o to, no ale po 1 nic sensowniejszego nie przychodziło mi do głowy, a po drugie chciałam by choć trochę zaczął zwracać na mnie uwagę, ale oczywiście bez przesady.

Wróciliśmy do reszty:
- I jak? Co teraz?
- Rozciągnięte już? - zapytał Łukasz
- Zdecydowanie tak. - wtedy Zibi zagwizdał a na hale wbiegł Michał Łasko, Matteo Martino. Stałam w szoku i nie wiedziałam co mam powiedzieć, a to rzadko mi się zadarza.
- Wiec tak Iza, Ilona poznajcie to jest Michał, Matteo, zaprosiliśmy ich tu bo stwierdziliśmy ze 5 osób to troszeczkę za mało, miał byś jeszcze Mateusz ale w ostatniej chwili zrezygnował.
-Cześć, jestem Izka. Aż trudno uwierzyć, ze nawet w wolny dzień przychodzicie grać w siatkówkę. Ale ja jestem beznadziejna, miałam nadzieje, że czegoś się nauczę a nie od razu z najlepszymi mam grać.
-Oj Izuś, najszybciej się nauczysz jak rzucimy się na głęboką wodę.- Wtrącił Kubiak, lecz ja nie byłam taka pewna, moją jedyną bronią/ratunkiem jest to, że przeze mnie są nie równe składy.
-To ja poświęcę się dla świata i nie będę grać.
-Ej, ja sama boje się z nimi grać - pisnęła mi Ilona do ucha
- Gorzej jak z dziećmi, wszyscy gramy i koniec kropka- postawił na swoim Kubiak (zdziwiło mnie to, że on potrafi być stanowczy) - Ja, Iza, Zibi, Matto przeciwko Michałowi, Łukaszowi i Ilonie ( wtedy Misiek puścił do mnie oczko, byłam pewna, że zrobił to specjalnie).

Zaczęło się. Chłopaki pozwolili mi jako pierwszej serwować, jakie było moje szczęście jak piłka przeleciała nad siatką. Odebrała Il potem Łukasz i atak u Michała, do bloku skoczył Zibi ale niestety nie udało mu się zblokować, na szczęście Matteo był w pogotowiu i miał dobry refleks...ale stała się najgorsza rzecz której się obawiałam wystawił mi bym ja zaatakowała. Mimo mich najszczerszych chęci,  nie udało się, niestety moje wygibasy tak rozśmieszyły moją drużynę, że nie była w stanie grać. Ja oczywiście "fochnięta" usiadłam na ławce.
-Ej collega, ja molto przepraszam. Wracaj będziemy grać! - powiedział to ze śmiesznym włoskim akcentem, uśmiechałam się  i powiedziałam:
- Grajcie beze mnie, o wiele lepiej wam pójdzie.- i wrócili do gry. Tak jak myślałam, be zemnie szło im o wiele lepiej, ku mojemu zaskoczeniu Ilona też sobie dobrze radziła, wiedziałam, że jest dobra w siatkówkę, ale że aż tak? Po jakimś czasie zaczęło mi się nudzić, chciałam jakoś zdopingować chłopaków, lecz żadna przyśpiewka mi nie przychodziła do głowy. Wtedy moi chłopcy wygrali 2 seta i było 2:1...ja momentalnie wstałam i zaczęłam śpiewać: "wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, dwa- jeden MAŁO!". Niestety mój doping nie przyniósł rezultatu bo kolejnego seta wygrała drużyna przeciwna. Żeby nikt nie był urażony to zakończyli grę bez rozstrzygnięcia zwycięzcy. Kolejny minuty płynęły w bardzo luźnej atmosferze. Po jakimś czasie Misiek podszedł do mnie:
-Mam nadzieje, że nie jesteś na nas zła?- zapytał zmartwiony Kubiak
- No jasne, że nie. Ale mówiłam wam, że jestem beznadziejna i nie powinniście sie śmiać ze mnie. Ja się starałam.- Na samo wspomnienie, Michał parskną śmiechem, nie byłam mu dłużna i wymierzyłam cios w jego lewe ramie.
-Auuua...a to za co?
- No jak za co? Za to, że nic się nie nauczyłeś i znów się śmiejesz ze mnie.- Kątem oka zauważyłam, że Ilona gada z Łukaszem, cieszyło mnie to, bo dzięki temu zasłużę na miano świetnej swatki. Przekręciłam głowę Dzika by i on zobaczył to zjawisko. Uśmiechnął się tylko, jestem ciekawa co sobie pomyślał.
- Gdzie są chłopcy?
- Pewnie w szatni, a co?
- Zaprowadź mnie do nich- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach

Pod drzwiami "Szatnia męska" krzyknęłam tylko: "Uwaga, dziewczyna wchodzi!!" i bez większego zastanowienia weszłam. Na szczęście wszyscy obecni byli ubrani, ale brakowało Zbyszka. Usłyszałam, zza drzwi jak leje się woda, szybko się domyśliłam się, że jest pod prysznicem. Miałam cichą nadzieje, że nakryje go nago, ku mojemu rozczarowaniu był już w ręczniku. Więc szybko się wycofałam ( w końcu nie było na co popatrzeć). Usiadłam na ławce pod ścianą, cisze zakłócił Zbyszek który już w spodenkach wpadł i z uśmiechem na ustach powiedział
- Taka byłaś ciekawska to teraz za kare będziesz mokra. Chłopaki pomóżcie mi.- i ruszył na mnie, przerzucił mnie przez rami. Mimo moich krzyków i błagań nie puścił. Martino otworzył drzwi do kabin a Łasko nakręcił film z jak to później nazwali "Karą za podglądanie". Weszliśmy do jednej z kabin i Bartman odkręcił wodę. Do ostatniej chwili miałam nadzieje, że się opamięta lub ktoś mnie uratuje...ale nie, jak on sobie coś postanowi to tak mysi być. Odstawił mnie, lecz ja już wyglądałam jak mokra kura. Cała przemoczona wróciłam do szatni, na szczęście Kubiak przyszedł mi z pomocą i dał jakieś ubrania na przebranie. Ogarnęłam się i wyszłam  przed hale tam czekała już Ilona. Wsiadłyśmy do jej auta, patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Jak ty flirtowałaś z Polańskim, to ja wzięłam przymusową kąpiel. Nie pytaj, lepiej opowiadaj jak się akcja potoczyła....

*Z perspektywy Tomka*
 "Co oni tam tak długo robią?! Stary nie panikuj". W mojej głowie roiło się od głupich myśli. Z jednej strony wiedziałem, że żadnych orgii tam nie ma. Ale mimo wszystko bylem zazdrosny o nie (no dobra w szczególności o Ilonę). Wiem, że może się powtarzam, ale nigdy nie spodziewałem się, że ta dziewczyna tak na mnie wpłynie. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Miałem cichą nadzieję, że to już dziewczyny wróciły (np. sala zajęta lub cokolwiek innego), jakie było moje rozczarowanie jak to był mój niedoszły szwagier i jego zabójczo piękna i pusta panienka.
- Słucham?
- My do Izabeli, w sprawie opieki nad Zuzią.
- Jeszcze wam nie przeszło? Izy nie ma.
- a co z dzieckiem?
- Ja się nią opiekuję..( czy to takie trudne do odgadnięcia?)
- Aha, no bardzo się to sądowi nie spodoba, że Iza w środku tygodnia jest nie trzeźwa i nie jest w stanie opiekować się córką.
- Co ty do cholery bredzisz?! Jaka nie trzeźwa? Przecież, ona poszła na trening
- No tak to sędzia, też kupi, że mamusia daje przykład córeczce puszczając się z siatkarzykami.
- Zapamiętaj, padalcu jeden, ty i ta twoja wywłoka nigdy nie dostaniecie Zuzi, nie ważne ile zapłacicie sędziemu. Najpierw będziecie musieli zabić mnie.
-Skarbie, nie spinaj się tak. To jeszcze się okaże kto dostanie dziecko. - wtedy odezwała się Vicki
- Po huj się odzywasz jak nikt cie o to nie prosi? Do widzenia! - zatrzasnąłem drzwi, nie mogłem już patrzeć na tych ludzi. Jaki oni mają w tym interes by odebrać nam Zuzie?

Wtedy zacząłem myśleć o Vicki, o tym jak jeszcze kilka lat temu zrobił bym wszystko by się ze mną umówiła. Jaki ja byłem głupi, że dałem się jej uwieść. Dzięki mnie i moim informacjom Vicki ukradła bardzo ważny kontrakt Izie. A po wszystkim w kopnęła mnie w dupę z tekstem "Już cię nie kocham".. teraz już wiem, że nigdy nie kochała...ale wtedy byłem załamany.

Patrzyłem na śpiącą Zuzie, byłą taka urocza i rozkoszna. Wiem, że na początku przerażała mnie, ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. Sławek nigdy jej nie zabierze!


-----------------------------------------------------------
No i kolejny rozdział oddaje w wasze ręce.:)
5802277   to mój numer gg, jak ktoś chce pogadać, dać jakies uwagi czy rady..to ja bardzo chętnie
Przy okazji wszyscy czytający mojego bloga i prowadzące swoje blogi mogą, tak mnie powiadamiać o nowych rozdziałach u siebie.:)

Tak wiem, że ten rozdział jest tak naprawdę o niczym...ale musi być troche takiej szarej strefy by potem akcja przybrała szybszego tępa. Wyznaje zasade: "Co za dużo, to nie zdrowo"

Wczoraj mecz Jastrzębski Węgiel 3: 2 Delecta Bydgoszcz
mvp: Patryk Czarnowski! <3

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 7.

 W pierwszej wersji miał to być Zibi (ale to  by było zbyt przewidywalne), kolejna osoba to Michał Łasko (ale ze ta osoba się pojawiła w komentarzach i jest trochę za stary), potem myślałam o Martino ale był by problem z dialogami bo on nie zna polskiego i by było wiele nieścisłości, później by was zaskoczyć chciałam dać kogoś kompletnie nie związanego z tym sportem....ale ostatecznie padło na....

 -----------------------------------------------------
Już spacerowałyśmy dobre pół godziny, nic ciekawego się nie działo, obserwowałam inne matki które postanowiły swoje pociech zabrać na spacer, gdy naglę zobaczyłam biegającego....Łukasza Polańskiego. Musze stwierdzić, że on też jest meega ciachem...kurde wszyscy siatkarze to przystojniacy. Trudno wybrać jednego. Łukasza znałam od nie dawna (ok tak dokładnie to od wczoraj, jak byliśmy na hali to on właśnie wychodził razem z Michałem Łasko i się poznaliśmy, pewnie mnie już nie pamięta nawet) i tu się myliłam bo jak tylko mnie zauważył to podbiegł i się przywitał.
- Hej, Izka, tak? Ty wczoraj z chłopakami przyszłaś na hale?
- Tak, tak, to ja..tylko nie bij.
- Ja? bić? Ciebie? Nigdy w życiu! Chłopaki by mnie zamordowali. A co ty tu robisz? O jaki szkrab.. jesteś opiekunką?
- Nie, to moja córeczka Zuzia. A ty co tu robisz? (tak wiem  z perspektywy czasu, że to głupie pytanie)
-Heh, jak widzisz biegam sobie, mieszkam niedaleko i często biegam po tym parku. Zauważyłaś jak tu gorąco?- i wtedy się rozebrał (tzn. zdjął tylko kurtkę) ale pod spodem miał idealnie przylegającą do ciała koszulkę na której każdy mięsień było widać...Stał tak i mogłam podziwiać jego ciałko i wtedy stało się to czego oczekiwałam, wziął skrawek koszuli i wytarł pot z czoła tym samym odsłaniając swój kaloryfer, tak w tym momencie umarłam. *.*Ale wiedziałam, że muszę zachować trzeźwość umysłu, ciągle powtarzałam sobie:" Co by zrobiła Ilona? Co by zrobiła Ilona? Cholera jasna dlaczego nie jestem Iloną! Właśnie Ilona!"
-Łukasz, pewnie niedługo wbije na hale by "pograć" z chłopakami. No i zobaczymy czy jesteś taki dobry.
- Spoko, to dam ci mój numer i jak będziecie zbierać ekipę to napiszesz. To ja lecę bigać dalej. Do usłyszenia.
- Paa, miło było spotkać.- odprowadziłam go wzrokiem.

Zajrzałam do Zuzi, ta mała nie spała, wyjęłam ją z wózka i usiadłam na ławce. Ciągle w głowie układałam sobie idealny jak poznać Ilonę z Łukaszem. Według mnie byli by świetną parą. Zobaczymy jak będą się dogadywać na treningu. Tylko ciekawe kiedy chłopaki będą mili jakiś wolny termin.

*Godzina 14 w mieszkaniu Izy i Tomka*
*Perspektywa Tomka *

Po dość ciężkim dniu wróciłem do domu. Z cichą nadzieją na gorący posiłek otworzyłem drzwi, jakie było moje zaskoczenie jak zorientowałem się, że nikogo nie ma w domu. Niestety nie dano mi się ani przebrać, ani zadzwonić do Izki, bo ktoś zapukał do drzwi. Niewiele myśląc w samych bokserkach otworzyłem drzwi:
-Hej, Tomek. Jest Iza?
-O hej Ilona. Nie, nie ma Izy, w sumie to nie wiem gdzie jest. Miałem nadzieje, że z Tobą, pewnie znów włóczy się z tymi siatkarzami. Ale czekaj czekaj... pięknie dziś wyglądasz, to znaczy, zawsze łanie wyglądasz, ale dziś tak inaczej. - widziałem, że mówię brednie, ale nie panowałem nad tym.
- Dzięki za komplement, no byłam dziś u okulisty i zamiast okularów mam soczewki no i zahaczyłam jeszcze o fryzjera, jak nowy image to na całego. W sumie myślałam, że nawet nikt nie zauważy.
- Taką zmianę, coś ty wszyscy zauważą. Ej ale nie będziemy tak stać w progu. Zapraszam do środka, zadzwoń po Izkę, ja w tym czasie pójdę się przebrać, w sumie to ubrać.
-Nie ma problemu, poczekam w salonie.

No i zamknąłem się  w pokoju. Nie mogłem się skupić na tym co robię, ubrałem pierwsze lepsze spodnie i koszulkę, jeszcze tylko perfumy i gotowy. Ciągle przed oczami stała mi Ilona z tym jej nowym wyglądem. Wyglądała świetnie, czego ja durny wcześniej nie  zauważyłem w niej tego?

- Już jestem, może chcesz coś do picia? Kawa, herbata? Dzwoniłaś do Izki? Kiedy będzie?
- Masz wodę? Iza był w parku, wstąpiła do galerii i już wraca. Powinna być za jakieś 15 min. Mam pytanie co ty sądzisz o Kubiaku i Zbyszku? Bo jakoś nie czuje być pałał do nich miłością..
-Oj wiesz...Ja do nich nic nie mam. W sumie fajni są, zaprosili mnie na mecz. Ale boje się, że Iza jak to ona straci dla nich głowę, wpadnie w jakieś kłopoty, zapomni o Bożym świecie, a najważniejsze o Zuzi.
-Rozumiem, ale trochę wiary. Widzisz jak ona się zmieniła dla tej małej, a po za tym to sportowcy wiec w żadne kłopoty nie powinna wpaść.
-Tak, tak wiem...ale pomyśl, że jak Sławek chce nam zabrać Myszkę, to sąd może się przyczepić do tego, że Iza prowadzi taki tryb życia.
- Wiesz nie myślałam o tym w ten sposób, może trochę masz racje. Ale nie popadajmy w skrajności. Każdy ma prawo po nie udanym związku, ponownie sobie życie ułożyć. A chyba lepiej będzie jak najpierw się lepiej poznają a potem dopiero będą razem. A przypomniałam sobie, ze ty dziś miałeś rozmowę o pracę. I jak poszło? Udało się?
- Mają się odezwać, a to raczej znaczy,  że nic z tego. Poszukam czegoś innego.

Wtedy do domu weszła Iza.
-Tomuś, pomóż mi z tymi zakupami. Kupiłam zapiekankę, mógłbyś odgrzać to zjemy od razu.
- Ok, zaraz będzie gotowa.- Z kuchni mogłem słyszeć ich rozmowę:
- Ilona, szykuj się, bo idziesz ze mną na trening! - piszczała Izka
- Boże Iza, ogarnij się, o co ci chodzi? Po co ja tam? Myślisz, że tak fajnie mi będzie stać z boku i przyglądać się jak dwóch facetów bije się o ciebie?
-Oj Ill, pomyślałam o wszystkim. Mam dla ciebie IDEALNEGO faceta, jak pójdziesz ze mną to się sama przekonasz.
-Boże, coś ty już wymyśliła, błagam cię, żadnych randek  w ciemno, kto to jest? Ja go w ogóle znam?
- Jeszcze nie, ale to co. Mówię ci, będzie fajnie. STOP! Ty byłaś u fryzjera beze mnie!? I gdzie masz okulary? Myślałam, że bez nich nic nie widzisz.
-Bo nie widzę, ale miałam dziś wizytę u okulisty i mam soczewki.
-Wyglądasz świetnie!- i wyłączyłem się z ich rozmowy, nie chciałem podsłuchiwać i tak już za dużo usłyszałem. Co ona znów wymyśliła. Jak by nie mogła biednej Ilony zostawić w spokoju.

*Z perspektywy Izy*
Ale to świetnie wymyśliłam. Będę  mogła spędzić czas z moim przyjaciółmi, a może przy okazji Ilona znajdzie chłopaka. Było by super chodzić na podwójne randki. Hola...jeszcze tak na prawdę ja nie mam chłopaka. Ale to nie ważne. Najważniejsze by jej wpadł w oko Łukasz. Ciekawe czego Tomek tak dziwnie się na mnie patrzy i odkąd wróciłam praktycznie się nie odzywa do mnie. Potem zapytam a właśnie miałam się dowiedzieć o czym gadał wczoraj z chłopakami:
- Ej, Tomuś, pochwal się o czym wczoraj gadałeś z chłopakami?
-Po co? Przecież wiesz... pewnie sama im kazałaś to zaproponować.
-Co? O co ci chodzi? Ja nic nie wiem?
-No to dla twojej wiadomości zaprosili mnie na mecz. A to nie przypadkiem próba przekupienia mnie, bym pozwolił Ci się z nimi spotykać?
-Nie, nic im nie mówiłam. W sumie nawet o tym  nie pomyślałam, jestem dorosła wiec nie będziesz mi mówił  z kim mogę się spotykać. Musisz być taki nie miły?
-Przepraszam, mam zły humor. - i wyszedł. Spojrzałam na Ilonę i wzruszyłam ramionami. Jeszcze chwile rozmawiałyśmy, ale ja nie mogłam się skupić. Moje myśli uciekały do Tomka, ciekawe co go ugryzło?

*Tego samego dnia, wieczorem*
Bawiąc się z Zuzią, uzmysłowiłam sobie ze powinnam zacząć szukać pracy. Moja córka jest już duża, ja wróciłam do poprzedniej figury, dzięki chłopakom może trochę wyrzeźbię ciało i będę zgarniać najlepsze kontrakty i przy okazji będzie co do garnka włożyć. Usiadłam przy laptopie, zaczęłam szukać, lecz nic konkretnego nie znalazłam, ale się nie poddawałam.
------------------------------------------------------------------
No i jest kolejny!
Mam nadzieje ze ten też się podoba.
Wiem, że "Ilona" z tego zdjęcia kompletnie nie przypomina tej ze zdjęcia w bohaterach...
ale najważniejsze, że od tej chwili ona wygląda mniej więcej tak.:)
Dziękuje za wszystkie komentarze. Uwielbiam was!

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 6.

Zaparzyłam herbatę, wygodnie ułożyłyśmy się na moim łóżku. Widziałam w jej oczach iskierki. Wiedziałam, że już nie może się doczekać. Na szczęście Zuzie przez ten czas pilnował mój  brat.

- No opowiadaj! - nakazała mi Ilona.
-No już - odpowiedziałam jej z uśmiechem
- Jak mi zaraz nie opowiesz to cię zaraz zabije gołymi rękoma!
-Ale nie ma co tu opowiadać, pojechaliśmy na hale, trochę pograliśmy, po jakiś dwóch godzinach musieliśmy wracać. Wstąpiliśmy  po Zuzkę i mnie odwieźli do domu. Koniec
-Czekaj, czekaj, ty i hala?! ty w coś grałaś? Jakim cudem?
-Normalnie, oj w sumie z nimi nie dało się grać. Ciągle mnie ktoś brał mnie na ręce lub łaskotał.
- Czekaj, ale ty byłaś w dresie? Ty, która uciekała przed wf jak przed ogniem? Następnym razem idę z wami, ja muszę to zobaczyć. A Tobie który bardziej się podoba?  Słodki Kubiak czy Niegrzeczny Zibi?
-Niegrzeczny Zibi? Nie wydaje mi się, jak dotąd pokazał się z jak najlepszej strony, a szczególnie gdy zajmuje się Zuzią.
-O czyli widzę, że jednak Zbyszek skradł ci serce. A ja obstawiałam na Michała.
-Ej, bez takich...przecież wiesz, że teraz nie chce mieć żadnego faceta. Oni są tylko przyjaciółmi.
-Mówisz tak jak bym cię nie znała. Przecież każdy wie, że nie wytrzymasz...
- Ale ja nie mówię, że do końca życia sama, co to, to nie. Tylko na razie...teraz najważniejsza jest Zuzia.
- Tak, tak... Kto by pomyślał, że ta mała tak cię zmieni. Ale tyy...nie zmieniaj tematu. Ja chce ze szczegółami wiedzieć co się działo.
- Oj co ja mam ci mówić, mam wrażenie, że Michał jest zazdrosny o Zbyszka, a ten specjalnie zbliża się do mnie, kładzie mi ręce na biodrach...Oczywiście w celu pokazania mi idealnej pozycji.
-Pozycji w czym? - uśmiechnęła się Ilona
- Głupku, idealnego ustawienia przy odbiciu dolnym, zadowolona?
- Tak, tak, jasne...Jak ja już znam ciebie to pewnie wiłaś się jak kocica by tylko ich pobudzić.
-Daj spokój, ty tylko o jednym. Wcale tak nie było. Traktuje jak na razie ich jak braci, serio?
- Jak na razie.;) Niech tylko zobaczą cię na parkiecie, oj kolana się pod nimi ugną.

- Koniec tych pogaduch. Proszę weźcie Zuzię. Ja muszę rano wstać a już jest północ. - Wtrącił się mój brat.
- Co już północ? Ja myślałam, że będę wcześniej w domu.
- Ja wiedziałam, że zostaniesz u mnie na noc.
-Na prawdę mogę?
- A czy ty kiedyś nie mogłaś? Dziewczyno ogarnij się. Albo po prostu potrzymaj Zuzię a ja idę do łazienki.

 : Myśli Ilony: Ale jej zazdroszczę, każdy chłopak w promieniu kilometra buja się w niej. Wystarczy jedno jej spojrzenie. A jak zacznie tańczyć to cały parkiet jej. Dlaczego ja tak nie potrafię? Dlaczego to ja zawsze muszę być ta "trzeźwo myśląca"? Ona obraca się wśród tych najlepszych a ja zawsze tylko jestem w jej cieniu. Ale to się jeszcze zmieni.

-Ej, ty marsz do łazienki, masz tu piżamę. Potem dokończymy naszą rozmowę, bo dawno nie opowiadałaś mi co się dzieje ciekawego u ciebie?

:Myśli Izabeli: Muszę jej znaleźć jakiegoś porządnego chłopaka. Zawsze jest taka cicha, spokojna i nieśmiała

-Co, Zuzia, znajdziemy dla cioci chłopaka? Tak ? Znajdziemy? I będzie super przystojny...- moja córka ciągle śmiała się. Już była taka duża. Aż trudno w to uwierzyć. Widać po niej, że będzie super laską...no po mamusi.- A i pamiętaj, że to mama cię kocha i nie odda tatusiowi i jego nowej dziewczynie. Zwariowała byś z nimi, prawda? Oni nie wiedzą jak powinni się tobą dobrze zajmować.
- Właśnie co ze Sławkiem? Jak im wyszło opiekowanie się dzieckiem? Wszyscy przeżyli?
- Haha, tak na szczęście Zuzia to przeżyła, ale żebyś ty widziała akcje ratunkową Zbyszka. Po prostu w kilka chwil udało mu się ją uspokoić. Był świetny.
- Wiesz ja już się kładę spać bo rano mam do okulisty. Mam nadzieję, że uda ci się szybko ją uśpić.
- Ok. Ale nie pogadaliśmy co się u ciebie dzieje?
- Kochana, jeszcze nie raz będzie okazja na pogadanie.

I zasneła, ja trochę jeszcze "pomęczyłam" Zuzkę i też usneła. Położyłam się obok Ilony i w przeciągu 5 minut odleciałam. Na szczęście tej nocy Mała tylko dwa razy wołała jeść.

*Z perspektywy Tomka*
Mój budzik zadzwonił równo o 6 rano. Z niechęcią wstałem, wiedziałem, że muszę, muszę znaleźć prace, bo niedługo nie będzie za co zapłacić na pieluch. Szybki prysznic obudził mnie. Po cichutku wszedłem do pokoju gdzie stały dziewczyny, tam był mój garnitur. Miałem nadzieje, że nikogo nie obudzę, lecz niestety trochę zapatrzyłem się na śpiącą Ilonę i uderzyłem w łóżko, z trudem powstrzymałem się od wrzasku. Gdy już wychodziłem usłyszałem pytanie:
-Która godzina? - odwróciłem się, spojrzałem na zegarek.
- 6.45, przepraszam, że obudziłem.
-Nic się nie stało i tak powinnam wstać na 8 mam do okulisty a muszę zahaczyć jeszcze o mój dom. Pomóc ci  w czymś? Bardzo się śpieszysz?
-Nie, albo w sumie możesz zrobić kawę ja w tym czasie zbiorę wszystkie dokumenty.

Po 15 minutach usłyszałem ciche wołanie i poczułem zapach kawy. Poszedłem do kuchni a na stole zobaczyłem 2 kubki kawy i talerz kanapek. Byłem bardzo mile zaskoczony.

-O dzięki wielkie, już myślałem, ze głody pójdę.
-No wiesz musiałam jakoś podziękować za gościnę. A tak właściwie to gdzie idziesz?
- Oj weź daj spokój, ty jesteś dla Izy jak siostra wiec nie masz za co dziękować, to czysta przyjemność Ciebie gościć. Cieszę się, że w każdej chwili jesteś z nią, wiem, że dzięki tobie ona trzyma jakiś poziom. Zawsze balem się, że w padnie w jakieś złe towarzystwo. A ja? Ja mam rozmowę o prace. Gdy Iza nie zarabia to ciężko jest wiązać koniec z końcem. Ale czego się nie robi dla rodzin?
- Bardzo mi miło, że tak sądzisz. Tak wiem, ona jest wariatką i to dzięki niej w moim życiu jest choć troche szaleństwa. Jest szczęściarą, że ma takie wsparcie w Tobie.
- Tylko żeby ona to czasem doceniła i przy okazji pyszne kanapki, musisz zostawać częściej na noc.
- Może ja od razu się przeprowadzę do was?
- Ok, miejsce się znajdzie.- i razem zaczęliśmy się śmiać. Nigdy nie dostrzegałem w niej tego co zobaczyłem dziś. Zawsze traktowałem ją jak przyjaciółka młodszej siostry, a dziś zobaczyłem jak śpi, jest taka delikatna.
- To ja już muszę spadać, jeszcze raz wielkie dzięki za śniadanko.


*Perspektywa Izy*
Obudził mnie sms o treści:
 "Wstał nowy dzień, a czy już szanowna Izabela wstała? Mam nadzieje, że Zuzka nie dała w nocy bardzo popalić. A jak samopoczucie po treningu? Zakwasy są?  Michał"
Miło z jego strony, tylko czy on za bardzo się nie angażuje? Wiem, że nie mogę dać mu żadnej nadziej bo nie chcę go stracić i jednocześnie zranić. Zobaczyłam, że Zuzka jeszcze śpi, postanowiłam wykorzystać ten czas i zająć się śniadaniem. Ciągle zastanawiałam się co mu odpisać:
"Dzięń dobry, Szanowna Izabela już wstała i o dziwno zakwasów brak, następnym razem musisz bardziej się postarać" i poszło.
Po kilku minutach dostałam odpowiedź: "Czyli będzie następny raz? SUPER! Już obawiałem się, że będziesz zniechęcona. To kiedy? Już nie mogę się doczekać"
Pierwsze moje myśli:"Kurde, a miałam mu nie dawać nadzieje...a co ja właśnie zrobiłam? Dałam mu nadzieje". Pijąc kawę, odpisałam mu: "Mam nadzieje ze tym razem bardziej skupimy się na grze niż na wygłupach i będę mogła zabrać ze sobą Ilone?" miałam mętlik w głowie, kompletnie nie wiedziałam co mu odpisać.
W odpowiedzi dostałam "Jasne, że możesz, przynajmniej Zbyszek będzie się miał kim zająć". Kurcze, znów mnie źle zrozumiał, dosyć namotałam na dziś, odpisałam krótko "Ok, to się jeszcze zdzwonimy"

Wtedy obudziła się Zuzia, stwierdziłam, że jest piękna pogoda i że, grzechem jest nie pójść na spacer. Na szczęście park był bardzo blisko mojego mieszkania.
Już spacerowałyśmy dobre pół godziny, nic ciekawego się nie działo, obserwowałam inne matki które postanowiły swoje pociech zabrać na spacer, gdy naglę zobaczyłam biegającego....
-------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie kogo mogła spotkać Iza?
BARDZO, BARDZO przepraszam że mnie tak długo nie było, ale musiałam uczyć się do egzaminu na prawko i muszę się pochwalić, że UDAŁO SIĘ :)
Miło mi, że czytacie moje opowiadania...oczywiście proszę o zostawianie opinii.
Mam nadzieje, że teraz już trochę częściej dodawać...
Pozdrawiam.:))

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 5.

- To wchodzimy księżniczko, przygotuj się. – wtedy objął mnie ręką Zibi. Kiedy Michał zobaczył to, szarpnął za rękę Zibiego i skierował do mnie słodki uśmiech, a Zibi śmiał się z niego. Weszliśmy na halę, oprócz nas był jeszcze Michał Łasko, który szybko zwinął się z drugim kumplem z drużyny.
- No to zostajemy sami? – przerażona zapytałam.
-Oczywiście. Musisz ponarabiać te lata nieobecności na wfie. – odparł Kubiak. 
- To najpierw się rozgrzejemy, Ty nie musisz dokładnie robić tego co my, Kubi Ci pokaże co masz robić.
 - Jasne. Wasza wola.

  
Wtedy biegałam za Michałem, mówiąc szczerze zasapałam się po dwóch kółkach biegu, ale nie poddawałam się. Michał biegał obok mnie i co chwilę na mnie spoglądał.
 - No dobra, to teraz bioderka, później porozciągamy mięśnie ud i łydek. – robił to tak sprawnie i delikatnie, ja musiałam się bardziej męczyć. Zibi przez ten czas robił swoje ćwiczenia.
 - Czekaj Michał, zmęczyłam się.
 - Jasne, w końcu nie możesz też robić nie wiadomo czego, właśnie, zaraz przyniosę Ci coś do picia, może być woda? Musisz o siebie dbać, tym bardziej, że masz małego Szkraba. – to było takie kochane z jego strony, że martwił się o mnie i o mojego Maluszka. Kiedy Kubiak pobiegł po picie, podszedł do mnie Zbyszek. Wziął ze sobą piłkę.
 - To co wolisz, odbicia górne, czy dolne? – z szyderczym uśmiechem zapytał. - Obojętne. – odparłam.
 - No dobra, to zaczniemy od… dolnych. – nie wiedziałam co Zbyszek knuje, jednak coś mi się w tym nie podobało. Zbyt często się uśmiechał i co chwilę spoglądał, czy przypadkiem nie przybiegnie nagle Michał.- Okej. – przytaknęłam na znak gotowości.
- To tak, ugnij kolana, pamiętaj proste ręce. Będę Ci podawał piłkę, a Ty spróbujesz o tą częścią ręki (pokazywał mi) odbić. Ale najpierw, poczekaj, muszę coś poprawić. – wtedy złapał mnie za biodra.
- Czy to też należy do nauki? – zapytałam.
- Nn…no tak! – wtedy przybiegł Dziku.

 

Z perspektywy Dzika:
 

- No Stary, nie tak się umawialiśmy. Poza tym, jeśli nauka polega na trzymaniu dziewczyny za biodra, to ja chyba nie jestem siatkarzem. – zacząłem się śmiać, na znak, że niby żartowałem. Nie chciałem dać po sobie poznać, że trochę byłem zazdrosny. Wtedy szarpnąłem za ręce Zibiego i zdjąłem je z bioder Izy. Niech on sobie już pójdzie!
- To ja może pójdę po piłki? – zapytał Zibi

- Dobrze.-Czy on mi czyta w myślach? Iza była kompletnie zdezorientowana. Zbyszek się chyba ze mną przekomarza, sam doskonale wie, że Izka wpadła mi w oko. Poza tym… nawet nie mogę pójść po wodę, bo zanim przyjdę Zibi podrywa Izę.

- To teraz co robimy, trenerze? – spytała się i klepnęła mnie po ramieniu.
- Ałaa, nie tak mocno! – uśmiechnąłem się.
- Widzisz, taka drobna dziewczyna też potrafi!
- Nie wątpię w to. Ej Zibi zarzuć jedną piłkę! –krzyknąłem.
- Już się robi, Szefie! – wtedy rzucił granatowo-żółtą piłkę w moją stronę.
- To Iza, poodbijamy chwilę i na razie nie chcę Cię przemęczać, za pierwszym razem i tak wszystkiego nie załapiesz.
- Dzięki Michał. – założyła rękę na rękę i zrobiła skwaszoną minę.
- No przepraszam! – wtedy potargałem ją po włosach.
- Eeeeeej! To nie było śmieszne, zaraz ja Ci coś zrobię!
- To mnie złap! – i zacząłem uciekać. Zanim mnie zdążyła złapać, wziąłem ją na ręce i biegłem razem z nią. Wtedy Zbyszek rzucił nam piłkę.
- Złapałam! – krzyknęła.
- Brawo Iza! – trzymała mnie bardzo mocno. Czułem jej perfumy. To był piękny zapach. A jeszcze piękniejszy był jej uśmiech.
- To może mnie puścisz, fajnie poczuć się jak w czasach liceum, ale… powoli zbliża się 19… muszę iść po Zuzię.
- Oczywiście, Mały Szkrab jest najważniejszy.
- Dziękuję, że to rozumiesz! – wtedy mnie przytuliła. Byłem bardzo zaskoczony, ale zarazem dumny.
- No chłopaki, na koniec z odbijania nic nie wyszło, ale bardziej fascynujące było wożenie mnie na barana, gonienie się i łapanie piłek! Nieźle się ubawiliście, prawda? – byłam szczęśliwa, przez chwilę zapomniałam o problemach.
- Jeszcze nieraz potrenujemy, w ogóle może zabierzesz się z nami na mecz, co? Załatwimy Ci bilet, właściwie Tobie i Zuzi! – odparł Dzik.
- Zuzia jest jeszcze za mała, ale dziękuję za propozycję. Mogę się gdzieś przebrać? Poza tym Michał, daj mi tą wodę, muszę się napić.
- Oczywiście, już po nią idę. – Michał poszedł po wodę.
- Po co będziesz się przebierać, wyglądasz świetnie! – rzekł Zibi.
- Dzięki Zbyszek. – Zbigniew uśmiechnął się w stronę Michała.
- Proszę, napij się. To jak niedługo mamy Cię odwieźć?
- Tak, ale wiecie co, tak mi się to spodobało, że chciałabym jeszcze poodbijać chwilę.
- Chcielibyśmy, ale Mała na Ciebie czeka. Pamiętaj, bądź zawsze gotowa, my chętnie zabierzemy Cię na halę, prawda Zbysiu?
- Oczywiście.


Z perspektywy Izy:

W samochodzie słuchaliśmy najnowszych hitów disco-polo puszczanych przez Zibiego. Mówiąc szczerze dobrze się z nimi bawiłam. Kubi cały czas odwracał się w moją stronę i przyglądał się jak śpiewałam. Nie spodziewałam się, że będziemy się bawić w rytmie tego rodzaju muzyki, po czym dodał Michał:
 - To Ty jeszcze nie wiesz co się dzieje w autokarze, w szczególności w tym z kadry… - uśmiechnął się słodko.


O równej 19 podjechaliśmy pod blok Sławka. Na prawdę bałam się tego co, tam zobaczę. Chłopaki zauważyli niepokój na mojej twarzy. Na szczęście zaoferowali pomoc w przyniesieniu wszystkich rzeczy Zuzi.
Weszliśmy do windy, wjechaliśmy na odpowiednie piętro i usłyszałam płacz dziecka. Zaczęłam biec w stronę drzwi domu Sławka, o dziwo Zibi był szybszy. Wbiegł do mieszkania i zabrał z rąk Sławka Małą (wyglądało to jak jakaś akcja ratunkowa).


-Wiedziałam, że sobie nie poradzisz! Długo ona tak płacze?
-Dopiero zaczęła płakać, dopiero co się obudziła. Victoria świetnie się nią opiekowała.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Gdzie są wszystkie rzeczy? - wtrącił się Michał. Sławek wskazał palcem na torbę stojącą w koncie. Mała na rękach Zbyszka szybko się uspokoiła, pomyślałam, że mam już idealną niańkę dla niej.

Gdy weszliśmy już do samochodu poczułam, że moja Zuzia dla nas niespodziankę.
- Chłopaki, mamy problem. Ten idiota nawet nie zmienił pieluszki. A mówił, że tak świetnie im szło.
- To dlatego Mała płakała, no mi też nie było by za wesoło jak bym leżał w kupie.- powiedział Michał
- Na pewno ta lafirynda brzydziła się. - zaczęliśmy się śmiać.- Dlaczego ja mam najgorzej i to ja muszę siedzieć najbliżej tej siarkowodorowej bomby.( Chyba nie powinnam tak  myśleć o własnej córce) Trochę mi było głupio , że pozostawiłyśmy taki zapaszek u Zbyszka w samochodzie.

Gdy weszliśmy do domu, chłopaki oczywiście musieli iść ze mną. W sumie to fajnie, że nie odstępują mnie na krok, dwa takie goryle. Od razu przewinęłam Zuzie. Widziałam, że mój brat gada z nimi, cieszyłam się, może w końcu przekona się do nich.  Było już późno wiec nasi goście postanowili "wyeksmitować" się do swoich domów. Po ich wyjściu zauważyłam, że mojemu bratu się humor poprawił. Ciekawe o czym gadali, potem go o to zapytam.


Po 15 minutach ktoś zapukał do drzwi, była to Ilona, stwierdziła, że muszę natychmiast jak było na mojej "randce". Cieszyłam się, że przyszła bo czułam, że to będzie długa noc bo jak "tatuś" uśpił Zuzie o 18 to teraz jej na pewno spać się nie będzie chciało. Zaparzyłam herbatę, usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłam mówić….



-------------------------------------------------------
No to kolejny już jest. Przy opisie "randki" pomagała mi Magda, dziękuje. :*
Następny będzie jak go napisze  :  )
Pozdrawiam

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 4.

Gdy się obudziłam, po muszę przyznać ciężkiej nocy, myślałam o tym, że Sławek chce zabrać mi córkę. Wpadłam na pewien pomysł, że powierzę im ją na jakieś 2-3 godziny. Może jak zobaczą, że to nie jest takie proste i znudzi im się ten cały pomysł. Tyle, że Tomek nie może się dowiedzieć, ona na pewno się nie zgodzi na to. W sumie go rozumiem, tez się boje, że Sławek nie jest na tyle odpowiedzialny i jeszcze z Victorią u boku to już totalnie. Po za tym chciałam się  spotkać z chłopakami bez małej, może jakieś kino czy club. Wciąż zastanawiam się, który pociąga mnie bardziej....czy przystojna niańka Zibi czy słdziastyczny Dziku.

Obudziła mnie głodna Zuzia, pomyślałam, że za to wszystko co dla niej robię ona będzie opiekować się mną jak będę stara i niedołężna. Każdy mi powie pewnie, że to są uroki bycia matką i już niedługo gdy będzie się do mnie przytulała i mówiła "Kocham Cię, mamo" to zapomnę o tych wszystkich męczących chwilach. Oby.... Na szczęście udało mi się ją ponownie uśpić. Obok Małej w kołysce leżał jej ulubiony miś od Zibiego

Postanowiłam poczytać jakąś książkę, już dawno nic nie czytałam, a lektura jest o wiele lepsza niż oglądanie filmów, no chyba, że oglądasz z kimś.

Gdy dochodziła 10 napisałam do Sławka:
"Dam ci szanse przekonać się jak to jest mieć malutkie dziecko u siebie w domu. Przyjedź do mnie o 16, będziesz miał pod opieką Zuzie do 19 i ani minuty dłużej"

 w odpowiedzi dostałam" Co umówiłaś się z jakimś fagasem i chcesz pozbyć się bachora? Ok, popilnuję ją, to nie może być aż takie trudne, Vicki się bardzo ucieszy"

Stwierdziłam, że nie będę się nim przejmować. Poszłam pod prysznic  i ubrałam się codziennie.

Napisałam sms do Kubiaka: "Co robicie o 16? Macie ochotę na kino lub coś w tym stylu?"

Zaraz przyszła odpowiedź: "Z tobą? Zawsze :) To o 16 będziemy u ciebie."

Wybrałam ubranie na to spotkanie. Miałam jeszcze dużo czasu ale nie wiedziałam co z sobą zrobić. Wiec zaczęłam serfować po Internecie, tak naprawdę to rozglądałam się za jakąś pracą. Już niedługo moje oszczędności się skończą a jak wszyscy wiedzą pampersy nie są tanie.

Potem ugotowałam obiad i zaprosiłam Ilonę, zdałam sobie sprawę, że dawno się z nią nie widziałam, nie mogłam ją zaniedbywać, przecież traktowałam ją jak siostrę i kochałam ponad wszystko. Po pół godzinie przyszła, zaczęłam jej opowiadać o moim planie co do Sławka, oczywiście powiedziałam jej, że był tu z Victorią. Ilona nie była tym zaskoczona, Vica zawsze mi zazdrościła i pewnie jak tylko się dowiedziała, że Sławek jest wolny to zarzuciła na niego swoje sidła.

Przyszykowałam Zuzie na wizytę u taty. Ciągle byłam pełna obaw czy dobrze robię. Była już 15:00 wiec sama zaczęłam się szykować, nie wiedziałam co na ten wieczór chłopaki przygotują. Według Ilony i Tomka wyglądałam wspaniale, miałam nadzieje, że im mój strój też przypadnie do gustu.

Dochodziła 16 a Sławka nie było. Doszłam do wniosku że powinnam kazać mu przyjechać na 15.30. Oczywiste jest to, że wysłuchałam litanii, że to zły pomysł, żeby mu ją powierzać. Moim argumentem był fakt, że mimo to jaki jest, jest jej ojcem i ma prawo do opieki nad nią.

 W końcu ktoś zapukał do drzwi, lecz to nie był Sławek tylko Zibi z Michałem. Zaprosiłam ich do środka, powiedziałam, że musimy poczekać, aż przyjedzie Sławek, im to nie przeszkadzało.
-Pięknie wyglądasz- powiedział nagle Michał, a Zibi zaczął się śmiać i powiedział:
- Wiesz Iza ten strój założysz na kolejną nasze spotkanie ale na dziś przygotowaliśmy coś innego, musisz przebrać się w coś bardziej sportowego, wygodnego.

Gdy się przebierałam słyszałam z drugiego pokoju ja Kubiak powiedział do Tomka:
- Nie martw się, odstawimy żonkę całą i zdrową o 19, trochę się dziś spoci i zmęczy.
-Ale jaką żonkę?! Iza to moja siostra.- powiedział to Tomek ze śmiechem
- Tak? To super. Wiec Iza wróci o 19, starszy bracie nie musisz się martwić jest pod dobrą opieką.

Po 15 minutach wyszłam z mojej sypialni.
- Może być? Chłopaki zdradźcie mi co knujecie?
- Masz jakieś dresy? No w ostateczności może być- mówił bardzo wybredny Zibi, nie jestem przyzwyczajona do krytykowania, zazwyczaj  wszystkim podobał się mój strój. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek, ty był Sławek, ale po co znów przyprowadził tu Victorie? Ale z drugiej strony, bezcenna była jej mina gdy zobaczyła dwóch przystojnych siatkarzy w  moim salonie.
-Sławek, tu masz butelkę z jedzeniem, pampersy, coś na przebranie w razie jakiejś wpadki i weź jej ulubionego misia od Zbyszka, na pewno będzie jej lżej jak będzie miała przy sobie coś co zna. I pamiętaj, że przyjadę po nią o 19 i ja się nie spóźnię.
-Dobra, damy sobie rade, w końcu może niedługo będzie u nas na stałe.
- Po moim trupie- odpowiedziałam mu z uśmiechem na twarzy.

Jednym uchem widziałam jak  Zibi pytał Ilonę o co chodzi i kim są ci ludzie.
- To jest były chłopak Izy, ona była w nim zakochana, zrobiła by dla niego wszystko. Owocem ich miłości jest Zuzia, Jak widać Sławek znalazł sobie inną i porzucił Izę. Teraz straszy ją, że odbierze jej córkę.

Gdy już wyszli, ja prawie się nie popłakałam, serce mi się kroiło jak widziałam, że ją zabierają. Ale odwróciłam się do zgormadzonych:
-To co chłopcy? Idziemy? Już nie mogę doczekać się tej niespodzianki. - widziałam, że na twarz Zbyszka zmieniła się, była bardziej "zainteresowana mną".

Wsiedliśmy do samochodu Zbyszka i pojechaliśmy. W dalszym ciągu nie wiedziałam co mnie czeka. W pewnej chwili zaparkowaliśmy pod halą sportową. Myślałam, że chłopaki muszą tylko coś załatwić i ruszamy dalej. Ale po chwili zorientowałam się, że jednak celem naszej wycieczki była ta hala.
Może to jednak dobrze, że do torby wrzuciłam jakieś dresy, w sumie mogłam się spodziewać, że sportowcy zabiorą mnie na hale. Był jeden mały problem, ja jestem "nie ćwicząca". Zawsze na wf byłam beznadziejna i przez to załatwiałam sobie zwolnienia lekarskie na cały rok. Przez całe życie unikałam sportu jak ognia, a teraz co?

[Gdy Izy nie było w pobliżu]
- Ej Michał, wiesz, że Iza jest wolna?
- Jak to ? A Sławek?
- No on jest ojcem Zuzi, ale zostawił Izę jeszcze jak byłą w ciąży. Teraz jak zauważyłeś ma nową laskę.
- Czy ty to rozumiesz? Ona jest wolna, teraz może być moja- ucieszył się Michał
- Zwolnij konia, cowboyu. Jeszcze zobaczymy, po ostatnim nieudanym związku wcale się nie zdziwię jak nie będzie się chciała wiązać. Nie napalaj się już aż tak.
- Oj cicho siedź, nie dasz mi się nacieszyć dobrymi nowinami.
----------------------------------------------
 No i kolejny dodany, następny będzie oczywiście jak napisze.;)

Dziś są urodzinki Marty, wiec chciała bym jej życzyć wszystkiego co najlepsze, zdrowia, szczęscia, prawdziwych przyjaciół, uśmiechu na twarzy, wiecznej weny, by jej opowiadanie cieszyło się jeszcze większą odwiedzialnością/oglądanlością. Jeszcze raz STO LAT!
Link do jej Bloga: http://your-love-is-my-love-volleyball.blogspot.com/

Kolejny blog który chce wam przedstawić to: http://zolto-czarni.blog.pl/
Po przeczytaniu prologu i rozdziału 1 mogę stwierdzić, że będzie się działo i Magda ma duużo "superaśnych" pomysłów.:D

czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 3.

Dziś Tomek czuwa w szpitalu, a mnie Ilona wyciągnęła na małe zakupy. Dawno tego nie robiłam, uświadomiłam sobie jak bardzo to kocham. Kupiłam sobie nowe buty, koszulkę i spódniczkę. A dla Zuzi wzięłam śpioszki, paczkę pampersów i czapeczkę. Wróciłam do domu by wziąć prysznic i coś zjeść. Gdy wyszłam z pod prysznica, ktoś zapukał do drzwi. Ubrałam się w szlafrok i otworzyłam drzwi. Był to Sławek, automatycznie wszedł do domu a za nim Victoria. "Jej tu jeszcze brakowało" pomyślam.
- Hej Iza, ja z Vicą, chcemy się zając Małą. Chcemy by i nas znała, nie tylko ciebie.- powiedział bez ogródek Sławek.
- No wiesz, to trochę dziwne. Jeszcze ciebie to rozumiem jesteś ojcem. A co ona ma wspólnego z Zuzią? Niby czemu miała bym jej ufać? i powieżyć MÓJ skarb?
- No wiesz my jesteśmy teraz parą i kto wie czy w niedalekiej przyszłości, będziemy też rodziną, Zuzią powinna znać wszystkich. Przecież to ona jak będzie zadecyduję z kim chce być.- wtedy zdałam sobie sprawę czym Sławuś był tak zajęty, że do tej pory córki nie odwiedzał. Pewnie jego "Vicuś" mu zabraniała się z nami spotykać.
-Słucham? Ty chyba żartujesz. Zuzka będzie ze mną i koniec.-byłam wściekła, jak on śmie tu przychodzić jeszcze z tą lafiryndą? Naprawdę nie przeszkadzało mi to, że sobie kogoś znalazł, ale czy to musi być ona? Teraz już wiem dlaczego ona podpisała kontrakt, który ja zerwałam, pewnie Sławek pomógł jej dojść do szefa. Ona bez niego jest nikim, nikt o niej nie wiem.- Na pewno nie powierzę dziecka takim dwóm imbecylom jak wy.
-Co boisz się, że Mała wybierze nas? U nas będzie jej lepiej, kochamy się i zapewnimy jej dobre dzieciństwo. Z tego co wiem, kochana, to ty nawet pracy nie masz, z czego ty chcesz się utrzymać? Ja ze Sławkiem pokażemy jej co to znaczy prawdziwa rodzina. Bo tobie u ciebie ciężko z facetami, prawda?
- Wynoście się z mojego domu. Nigdy nie dostaniecie mojej córki.- pokazałam im drzwi, stałam tam w tym szlafroku i nie wiedziałam co zrobić, w głowie mi się nie mieściło to co tam usłyszałam, jeszcze jedno słowo tej wywłoki a nie ręczę za siebie.Czy ona nie ma za grosz godności? Czy ona zawsze musi mi wszystkiego zazdrościć? Wiedziałam, ze to zdarzenie zepsuje mi humor na resztę dnia.

Chciałam się nie przejmować, ale nie mogłam, ciągle myślałam, o tym, że Sławek chce mi odebrać Zuzie.
Uświadomiłam sobie, że jestem jeszcze w szlafroku, ubrałam się pomalowałam.

Wróciłam do szpitala, Tomek powiedział mi, że widział się z lekarzem i dowiedział się, że jeszcze dziś już Zuzia zostanie wypisana ze szpitala. Ucieszyłam się, pomyślałam, że moje życie wróci do normy.

Wzięłam na ręce moją córeczkę, była taka słodka i kochana. Wiedziałam, że nic nas nie może rozdzielić. Miałam wrażenie, ze już jest taka duża, że już tak dużo umie. Bawiłyśmy się tak dość długo, mała śmiała się i gaworzyła, już nie mogłam doczekać się jak już będzie duża. Wtedy już bez pukania weszli chłopaki, Zbyszek miał dużego misia dla Zuzi, widać, że od razu jej się spodobał, to tak śmiesznie wyglądało, ponieważ on był większy od niej. 
- Hej chłopaki, tylko dziś nie za długo bo jedziemy już do domu, Zuzia jest zdrowa.
-To dobrze, że już Mała zdrowa. Ej, Zbyszek to do kogo my będziemy przychodzić?
- Kubiak, debilu, przecież my przychodzimy do wszystkich dzieci, wiec mamy do kogo przychodzić, a jak chcesz i Izie to odpowiada to umówimy się z nią już prywatnie na spacer po treningu.
-O właśnie, my cię odwieziemy do domu, co ty na to.
- W sumie miałam dzwonić po Tomka. Ale jak jesteście tacy skorzy do pomocy to możecie nas odwieść. I, Zbyszek, bardzo chętnie się z wami na spacer do placu zabaw wybiorę.
-No, właśnie do placu zabaw. Już się nie mogę doczekać jak będę się z Zuzią wspinać- popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Zbyszku, zauważ fakt, że Zuzka ma dopiero kilka miesięcy i nie będzie się jeszcze wspinać po drabinkach.
- Dobra, daj mi swój numer, my po treningu zadzwonimy. A teraz idziemy do innych dzieci.
- Ok ja się zacznę szykować do wypisu- i poszli. Nie mogłam w to uwierzyć, że bożyszcze nastolatek chcą się ze mną spotkać.

Po upływie jakiegoś czasu znów zawitali do mojej sali, ja już byłam gotowa do wyjścia. Zaprowadzili mnie do białego AUDI, które rejestracje miało WO-ZIBI. Siatkarze usiedli z przodu a ja z Zuzią z  tyłu.
- Ale to na pewno nie problem?
- Oj daj spokój, to dla nas przyjemność, pomagać pięknej kobiecie- powiedział Kubiak
- To spoko. Mieszkam przy ulicy Wolności 15.
- Pani życzenie jest dla mnie rozkazem. - i pojechaliśmy, muszę przyznać, że Zbyszek jest dobry kierowcą. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy na mijejscu
- To do usłyszenia.

Weszłam do domu, Tomek zdziwił się na mój widok.
-Jak wróciłaś do domu. Miałaś dzwonić do mnie.
- Chłopaki nas podwieźli i umówiłam się z nimi na wieczór.
- Wiesz, że nie podoba mi  się to, że zaczynasz spotykać się facetami. Iza ty masz córkę, skup się na niej, a nie na randkach. Jeszcze to są sportowcy, którzy mogą mieć każdą, ok wiem, że jesteś ładna, ale nie chce by znów ktoś cię skrzywdził. Na pewno żaden z nich nie chce się wiązać jeszcze na stałe..
- Ok. nie spotkam się z nimi dziś, zostanę w domu, ale też nie zabronisz spotykać się mi z nimi. Mam prawo do ułożenia sobie życia, był dziś Sławek i powiedział, że to on chce się opiekować Małą, rozumiesz? Jak on wytoczy nam proces to ja muszę udowodnić, że jestem dobrą matką.
- Tym bardziej nie powinnaś się z nimi spotykać, rozgłos nie pomoże dziecku. A ty powinnaś się wziąć za szukanie pracy a nie wrażeń.- wiedziałam, że ma racje, ale tak dobrze czułam się w ich towarzystwie. 


Nakarmiłam i uśpiłam Zuzie i zabrałam się za sprzątanie. O 18 zadzwonił mój telefon:
-Hej Iza tu Michał, my jesteśmy właśnie po treningu, to jak z naszym spotkaniem.
-Cześć, przepraszam Cię Michał, ale dziś nie dam rady po za tym Zuza jest świeżo po chorobie, nie po winna wychodzić jak jest tak chłodno. Spotkamy się kiedy indziej ok?
- No dobra nic na to nie poradzimy, masz racje, Mała ma osłabioną odporność. Zaraz powiem Zbyszkowi, że nie dasz rady.
-Pozdrów go ode mnie. Ok ja będę już kończyć. Do usłyszenia.
-No papa- mówił to z takim smutkiem w głosie.

Z perspektywy chłopaków:
- Ej Dziewiątka, Iza odwoła spotkanie. Ale mam pewien pomysł, bo ona mówiła, że nie chce wychodzić na spacer bo chłodno a Mała ma słabą odporność po chorobie. To może my wbijemy do niej na chatę, przecież wiemy gdzie mieszka.
-Chyba żartujesz, jak nie chce to nie, jej strata, każda chciała by się spotkać z takimi ciachami. I co wbijesz do niej do domu i co powiesz, a jak otworzy jej mąż, chyba o tym nie pomyślałeś?
- Powiemy, że my do Zuzi.
-Tak, za jakiegoś pedofila cię wezmą, powtarzam ci DAJ SOBIE Z NIĄ SPOKÓJ I ZOSTAW JĄ W SPOKOJU, wiem, że jest fajną laską, ale nie możesz od razu tracić głowy. Ogarnij dupe.!
-------------------------------------------
I kolejny, wiem, że na razie takie trochę flaki z olejem, ale to dopiero początek i wszystko się rozkręci.
Dziś, mojego ulubionego zawodnika urodziny, wiec Patryk sto latek.
pozarawiam
xoxo